„Prosić
o szczęście można tylko w snach…”
Najpierw rezygnuje się z drobiazgów.
Później nadchodzi czas, kiedy decydujemy się zrezygnować z większych rzeczy, a
w końcu ze wszystkiego. Później śmiejemy się coraz ciszej i ciszej, aż w końcu
zapominamy czym jest beztroski śmiech. Uśmiech w końcu przygasa, aż staje się
tylko marną imitacją radości, czymś podobnie nakładanym jak makijaż. I On
zrezygnował, czekając na los, który nadejdzie prędzej czy później. Już teraz Go
to niszczyło. Był krótko z tą świadomością, lecz miała ona na tyle
wyniszczającą moc, że tępiła w niemiłosierny sposób. Próbował jeszcze walczyć o
siebie samego, lecz to wcale nie było łatwe. Czasem warto się poddać, ponieważ
wtedy ktoś może zauważyć, że nie dajemy rady i wyciągnąć swoją pomocną dłoń…
-Witamy!-
usłyszeli chóralny głos chłopaków, którzy zebrani byli przy blacie kuchennym,
najwidoczniej czekając na śniadanie. Z uśmiechem patrzyli na Michaela oraz
Emilkę, którzy zaspani dołączali do grupy przyjaciół.
-Co
jemy?- spytała, opierając się łokciami o ciemny blat kuchenny, jednocześnie
ciągle niezdarnie ziewając.
-No
właśnie, Emi. Co jemy?- Gregor podejrzliwie przemierzył wzrokiem sylwetkę
zaspanej Emilki.
-Jeśli
myślicie, że ja dziś zrobię Wam śniadanie, jesteście w wielkim błędzie- usiadła
na krześle w jadalni.- O ile się nie mylę dziś kolej…- urwała wpół zdania, nie
chcąc wypowiedzieć tego jednego, aczkolwiek bolesnego dla Niej imienia. To
wystarczyło, aby doskonale zdążyła się rozbudzić.
-Michael,
a co Ty taki dzisiaj niewyspany?- bąknął, dotychczas milczący, Thomas, który z
burzową miną obserwował wszystko co działo się w kuchni, mimo że starał się
silić na całkowitą obojętność. Spojrzała na Niego zawistnym wzrokiem, kryjącym
w sobie niewiadome uczucia. Zacisnęła swe dłonie w pięść, nadal z udawanym
spokojem śledząc dalszą rozmowę Thomasa i Michaela.
-Dziwna
noc- wzruszył ramionami, otwierając lodówkę.
-To
trochę dziwne, że dwie osoby z naszego grona źle zniosło tę noc, podczas kiedy
reszcie świetnie się spało- wycedził, patrząc twardo na Emilkę, która w tej
samej chwili drgnęła.- Michi, czy Ty oby nie zaliczyłeś…- Ona słyszała tylko
szum. Każde słowo chłopaka huczało w Jej głowie, dusząc wszystkie myśli.
Zerwała się gwałtownie z krzesła, a pierwszą osobą, na której umieściła wzrok,
był oczywiście Thomas. Jej tęczówki nagle zostały przepełnione nienawiścią,
którą rzadko spotkać na co dzień. Wiedziała za co mści się Thomas. Wiedziała,
jak bardzo zranione są Jego uczucia. Wiedziała, że On wszystko widział… Szkoda,
że ze złej perspektywy…
-O
co Ci chodzi, co?!- krzyknęła, pchając niemocno Morgensterna.- Miałbyś trochę
szacunku chociaż do samego siebie i zrozumiał, że nie, to znaczy nie!-
wrzasnęła, po czym biegiem ruszyła w kierunku swojego pokoju, czerwona ze
złości.
-Czy
Ty oby nie zaliczyłeś nocnego treningu, żeby stawać się najlepszym z nas…-
dokończył to, co chciał powiedzieć jeszcze przed momentem. Tym razem nie
zabrzmiało to jak pytanie, a Jego głos zdawał się być z każdym słowem coraz
bardziej nieobecny i pełen bólu.
-Coś
Ty Jej zrobił?- spytał Manuel, zdezorientowanym wzrokiem patrząc na blondyna,
który czuł teraz na swojej osobie spojrzenia wszystkich swoich kolegów.
Najbardziej przeszywającym spojrzeniem obdarowywał Go jednak Gregor, który prześwietlał
na wskroś Jego duszę i ciało wypełnione zakłopotaniem. Wyczuł? Być może wiedział, co się dzieje?
-Jej
zapytaj- odpowiedział, patrząc na schody, po których przed momentem wybiegła
Emilka. Bolało. Zranił Ją, choć nie miał tego na celu. A może miał, choć
nieświadomie? Warta dyskusji kwestia. Zemstę w końcu planujemy często nawet nad tym nie panując… Ta jednak sytuacja
miała swój cel. Wiadome przecież, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny,
a przed momentem Thomas zobaczył, że jedyną bronią jaką dysponuje w stosunku do
Emilki, to tylko złośliwość. Najgorszy był fakt, że nie mógł nad tym zapanować,
a później dręczyły Go wyrzuty sumienia, które gryzły od środka…
Prawdziwy związek zaczyna się wtedy,
kiedy kończy się faza umawiania się na randki, a cała odświętność ginie w
gąszczu rutyny życia codziennego. Następnie uczucie to, samoistnie, przeistacza
się w swojego rodzaju przyzwyczajenie, a mężczyźni zamiast kwiatów, kupują
warzywa. Może niezachęcające, lecz i takiej miłości warto posmakować, gdyż dla
wielu jest najpiękniejsza. Jedyna. Niepowtarzalna i przede wszystkim- zdarza
się raz. Jej rozpad usprawiedliwić można jedynie śmiercią oddanych sobie osób.
Weszła pod strumień chłodnej wody,
która miała schłodzić Jej ciało, rozgrzane do czerwoności. Powód? Zachowanie Thomasa
bolało. Tego nie potrafiła ukryć wewnątrz samej siebie, lecz teraz była dumna.
Dumna z powodu, że przestała na ból reagować łzami. I dobrze. Gdyby łzy choć
raz wypłynęły spod Jej powiek, nie zdołałaby ich później tak dobrze ukrywać. A
zły humor? O Niego niewiele ludzi będzie pytać i dociekać konkretnej przyczyny.
To, że humor nie dopisuje, wcale nie oznacza, że nie jest się szczęśliwym.
-Milka,
musimy pogadać- usłyszała nagle. Odruchowo, od razu chwyciła za ręcznik, który
wisiał na drążku obok prysznica, nieśmiało wychylając się zza kabiny
prysznicowej.
-Gregor?-
niezdarnie wypełzła z kabiny prysznicowej, upewniając się, że ręcznik, którym
była opatulona, solidnie trzyma się Jej ciała.- Jestem trochę zajęta…
-Spokojnie,
nie masz nic czego bym nie widział, a jeśli tak naprawdę nie masz czasu mogę Ci
pomóc. Tak zupełnie gratis- szyderczy uśmiech zagościł na twarzy szatyna.
-Dobra,
do rzeczy- bąknęła, posyłając chłopakowi piorunujące spojrzenie.- Czyżby Thomas
zabronił Ci ze mną rozmawiać, dlatego bawisz się w chowanego po łazienkach?
-Nie-
odpowiedział spokojnie, lustrując Polkę od góry do dołu.- Ta rozmowa nie może
dłużej czekać- usiadł na toalecie, podpierając głowę łokciami.- Musisz mi
pomóc…- westchnął.- Właściwie to mnie i Aśce.
-Niby
w jaki sposób?- usiadła na niewielkiej szafeczce, patrząc uważnie na szatyna,
lecz łagodnym wyrazem, który potrafił zrozumieć wszystko. Widziała, że zależy
mu na Aśce. Może nawet więcej niż zależy… Zrobiłaby dla Nich wszystko…
Wszystko, aby byli tylko szczęśliwi…
-Powiedz
mi co mam robić, żeby mnie zechciała?- bez zbędnych podchodów, prosto z mostu.
Tak postanowił podejść do sprawy. Ważnej dla Niego…
-Nie
jestem najlepsza w te klocki, Gregor…- powiedziała ze smutkiem w głosie.- Może
postaw na szczerą rozmowę, w której wszystko sobie wyjaśnicie… Ale, Gregor…-
zaczęła nieco speszona.- Żebym Ci pomogła, musisz mi powiedzieć jakie masz
zamiary związane z Aśką. Nie chcę, żeby znów cierpiała…
-Nie
będzie cierpiała- powiedział pewnie, patrząc na Nią szczerym wzrokiem, którego
nie był w stanie udawać.- Mogę Ci to zagwarantować- nadal patrzył Jej w oczy.
Mimowolnie uśmiechnęła się, będąc pod wpływem Jego narkotyzujących
czekoladowych oczu. Zapomniała jakie są cudowne?
-Skoro
tak, wysil się na parę romantycznych gestów, żeby zobaczyła, że nie jest Ci
obojętna- powiedziała, próbując uwolnić się od czaru, które rzucił na Nią wzrok
szatyna.- Aśka lubi takie rzeczy…- dodała bez przekonania.
-Emi,
ale my chyba też mamy sobie coś do wyjaśnienia…- powiedział, patrząc uważnie na
zmieszaną Polkę, która wyraźnie wewnątrz siebie z czymś walczyła. Może z samą
sobą?
-My?-
podniosła wzrok, który pełen był zdziwienia, zmieszanego ze strachem, który nie
wiadomo, którymi drzwiami wkradł się do Jej spojrzenia.
-Tak,
my- potwierdził, wywołując u Polki szybsze bicie serca.- Te pocałunki…
-Gregor,
wiem- przerwała mu stanowczo.- To tylko pocałunki. Nie mamy dziesięciu lat,
żeby uważać to za coś nadzwyczajnego…- stanowczość z Jej tonu prysła jak bańka
mydlana. Ale czemu? Co do tej kwestii była pewna swoich racji, jak niczego
innego. Wstała, opierając się o umywalkę, by szatyn nie mógł zobaczyć
niepewności i dziwnego rozczarowania na Jej twarzy.
-Był
czas, kiedy myślałem, że…- zrobił sekundową pauzę, aby mógł poskładać myśli,
które w bałaganie trwały w Jego głowie.- …może Ty będziesz moją następną…
-Moją
następną?- zdziwiła się, podnosząc głowę do góry, lecz nadal stojąc do szatyna
tyłem.
-No
tak- pokiwał głową, zbliżając się powoli do Emilii.- Ale szybko przejrzałem na
oczy, że jesteś mi bliska jak siostra… Każdego z nas tak traktujesz… No może
każdego- przewróciła oczami, wiedząc, że skoczek ma na myśli Morgiego.
-Na
oczy przejrzałeś dzięki Thomasowi- skorygowała Go, czując, że pod Jej powiekami
wzbierają się grube łzy. Po chwili poczuła, że szatyn ujmuje Ją w talii i
obraca przodem do siebie. Patrzyła z pustką w oczach na Jego wyczyny,
rozkoszując się Jego bliskością oraz ciepłem, którego za każdym razem
dostarczał Jej w dostatku.
-Chciałbym,
żeby wszystko było między nami jasne, Emi- wyszeptał, patrząc na Jej zaszklone
oczy, po czym zdecydowanym ruchem przyciągnął Ją do siebie, składając na Jej
usta namiętny pocałunek, którego już żadne z nich nie będzie w stanie zapomnieć
do końca życia.
-A
to co?- zapytała, odskakując jak oparzona od ciała szatyna, którego już więcej
razy nie chciała czuć. Mimo że dostarczał Jej tak wiele przyjemności, nie
chciała mieć czegoś, czego nigdy więcej już nie będzie mogła w pełni
posmakować.
-To
zakończyło wszystko- wyszeptał cicho.- Wszystko co było między nami…- na twarzy
rudowłosej pojawił się subtelny uśmiech. Położyła swą mizerną dłoń na policzku
chłopaka, głaskając je kciukiem.
-Potrafisz
czuć, Schlierenzauer- wyszeptała, zaciągając się ostatni raz zapachem chłopaka,
który mógł doprowadzić wszystkie Jej zmysły do szaleństwa. Patrzył na Nią,
czując swego rodzaju pustkę w sercu. Jakby dziurę wypaloną przez to, co stało
się prze momentem. Zauważyła zagubienie w Jego oczach. Zrozumiała. Czułaby to
samo, gdyby nie zostałaby wcześniej sparzona na uczuciach… Złożyła delikatny
całus na Jego policzku, po czym wyszeptała:- Wyjdź już. Nie będę się przy Tobie
ubierać. I pamiętaj, czułe gesty i słowa, a przede wszystkim… Bądź sobą,
Gregor. Taka odsłona Ciebie jest cudowna…
Upewniając się, że skoczkowie wyszli
na trening i nie wrócą z niego szybko, odważyła się przekroczyć próg pokoju
Thomasa. Już na samym początku uderzyła Ją fala ciepła, zalewająca Jej ciało.
Obiecała pomóc koleżance. Musiała posprzątać, bo obietnic się nie łamie. Nie
wystawia się ludzi do wiatru, ponieważ sami naważyliśmy sobie piwa, które teraz
z trudem jest nam wypić. Wszystko, co stało się niedawno, wróciło ze zdwojoną
siłą. Wspomnienie nocy z Thomasem, kłótnia, rozmowa na łące… Wspomnienia są
niesprawiedliwie. Nie można ich dotknąć. Przemówić do rozumu choćby przez
przemoc. Za to one dotykają nas non stop, głównie robiąc to od środka. Teraz
zaczęła tęsknić. Tęsknić za ciepłem głosu Thomasa. Jego dotykiem.
Elektryzującym wzrokiem… Minęło. Już nigdy tego nie posmakuje i to zdawało Jej
się być najgorszym co możliwe. A może życie to sen, a budzimy się dopiero po
śmierci?
-Co
to…- szepnęła jakby sama do siebie, kiedy nagle przy zmienianiu pościeli, przed
Jej stopami upadł niebieski zeszyt. Nie wiedząc dlaczego usiadła na łóżku,
otwierając zeszyt na swoich kolanach. Pamiętnik. A może raczej dziennik
Thomasa… Zamknęła natychmiastowo nieduży zeszyt, by móc zebrać wszystkie myśli.
Nie powinna. Nie może. To zabronione czytać kogoś zapiski, które są
odsłonięciem siebie samego… Sama świadomość nie pomoże. Trzeba również wcielić
Ją w życie. Zdecydowanym ruchem otwarła ponownie zeszyt, zaczynając czytać…
„Mam 28 lat, a nadal
nie potrafię rozróżnić co dobre, a co złe… Nie powinienem wchodzić w żaden
związek uczuć. Zrobiłem to mimowolnie. Nawet nie wiedziałem, że kocham Emilkę…
Do dzisiaj… Do czasu naszego spaceru. Teraz jestem pewien. Kocham Ją… Tak
strasznie kocham, że chciałbym wykrzyczeć to całemu światu, jak i dlatego też
zacząłem pisać. Nie wiem jakich słów użyć w realnym świecie.”
„To
miał być jeden wieczór, góra dwa, a teraz co? Konsekwencje są takie, że muszę
zranić Aśkę, żeby do Emi nie zbliżał się Gregor oraz moja relacja z samą Emilką
jest dramatycznie zła… Jak mam wyjść z tej sytuacji? Nie chcę ranić ludzi.
Nigdy nie chciałem. Raz zrobiłem to Kristinie… Teraz muszę położyć na kolana
Aśkę. Pokazać Jej, gdzie jest dno. A Jej chyba na mnie zależy… Przynajmniej
widziałem to w Jej oczach… Niby brązowych, ale u mnie były one zielone. Były
oczami Emilki… Bo innych nie potrafię już sobie wyobrazić. Teraz muszę
zawalczyć. Być taki jak Gregor, bo to chyba On się Jej spodobał… Teraz jednak
mogę być spokojny. On już mi nie zagraża. Nie wejdzie w drogę. Niczego nie
zepsuje. Chociaż tyle wyniknie z tej naszej chorej umowy. Będzie płacz i
zgrzytanie zębów, ale pokażę, udowodnię Emilce, że warto! Że jestem godzien…
Nie poddam się.”
Jej
wzrok w ciągu sekundy zrobił się zaszklony przez łzy. Ukryła na chwilę twarz w
dłoniach, próbując opanować dreszcze, które przeszywały Jej ciało. Skąd łzy?
Czemu znów pojawiły się pod Jej powiekami, skoro już była pewna, że nauczyła
się nad tym panować? Bolała najbardziej świadomość, że to Thomas. Ten, któremu
ufała jeszcze najbardziej nikłymi cząstkami siebie… Znów zawiódł. Teraz w taki
sposób, że jeszcze bardziej nienawidziła Jego osoby… Czy jest w stanie
ktokolwiek wybaczyć fakt, że ktoś mógłby zranić drugiego, aby obiekt jego
westchnień nie był zagrożony przez kogoś innego? Zdecydowanym ruchem wyrwała
kartkę z dziennika blondyna, po czym odłożyła go na swoje miejsce, wracając do
swoich obowiązków.
Wszystkim się wydaje, że tylko
delikatne i słabe kobiety potrzebują silnych mężczyzn. Zwykła brednia, których
teraz pełno na świecie. Drobną kobietą była również Emilka. Jednakże,
prawdziwym wyzwaniem byłoby znalezienie osoby o trudniejszym silniejszym
charakterze niż Ona. Kogoś, kogo Ona nie będzie w stanie zdominować. Kogoś, kto
nie będzie pytał o zdanie, a jedyne co zrobi to zadecyduje i powie, że tak ma
być i już. Mężczyzny, który szybciej wyniesie Ją z domu, trzymając Ją na
rękach, niż pozwoli siedzieć w domu. Kogoś, kto zdejmie z Niej obowiązek
decydowania o wszystkim.
-Wreszcie
wróciliście!- rzuciła, widząc przez ramię wchodzących do salonu Austriaków.
-Emi,
co jest do jedzenia?- Stefan usiadł na Jej kolanach, wysilając się na proszącą
minę. Cmoknęła delikatnie Jego policzek, oswobadzając się spod Jego ciężaru.
-Zaraz
coś zrobię- powiedziała, głośno przełykając ślinę.- Nie mamy przed sobą żadnych
sekretów, prawda?- zaczęła grę, w której chciała okazać się tak samo silna jak
wcześniej Morgenstern. Grę nerwów, która przyniesie pewne straty każdemu z ich
dwójki.
-A
co masz na myśli, Emi?- odezwał się Manuel, który spojrzał na dziewczynę
zdezorientowanym wzrokiem.
-Co
znowu zrobiliśmy, a zapomnieliśmy się to tego przyznać?- jęknął Stefan.
-Wy
nic- wzruszyła ramionami.- Po prostu pytam, czy macie coś do ukrycia. Przede
mną albo przed większą grupą- nadszedł w końcu czas, kiedy Jej spojrzenie
zetknęło się ze wzrokiem Thomasa, w którym zapanowało nieporozumienie,
pomieszane z nutką paniki. Znał Ją na tyle, aby wiedzieć, że Emilka ma na myśli
Jego. -Morgi, a może Ty chcesz się czymś pochwalić?- zwróciła się w końcu do
Niego.- Może osiągnąłeś jakiś cel ostatnio, który wart jest naszej uwagi?-
dopowiedziała, słysząc jedynie ciszę ze strony blondyna.
-Milka,
o czym Ty mówisz?- zareagował Gregor, kiedy dostrzegł spanikowany wzrok
Thomasa.
-W
takim razie odświeżę Ci nieco pamięć- powiedziała gorzko, niewzruszona reakcją
Gregora, który chciał bronić Thomasa.- To miał być jeden wieczór, góra dwa, a
teraz co? Konsekwencje są takie, że muszę zranić Aśkę, żeby do Emi nie zbliżał
się Gregor oraz moja relacja z samą Emilką jest dramatycznie zła… Teraz muszę
położyć na kolana Aśkę. Pokazać Jej, gdzie jest dno. A Jej chyba na mnie
zależy…- przeczytała dobrze znane Jej kawałki z kartki, którą wyrwała z
dziennika Morgensterna.
-Skąd
to masz?!- Thomas zerwał się na równe nogi, wyrywając z ręki Polki zapisaną
przez Niego kartkę. Z paniką w oczach, wzrok utkwiony miał w sylwetkę Emilii.
-Po
prostu mam- powiedziała gorzko, zapominając niemal o obecności reszty
Austriaków w pomieszczeniu.
-To
nie ja to wszystko uknułem. To Gregor- zwrócił się bardziej w kierunku
chłopaków niż Emi, która stała z założonymi rękami tuż przed Nim.
-Gregor?
Znów chcesz Go obwiniać?- zaśmiała się.- Męskie, nie ma co.
-Nie,
Emi- wyrwał się Gregor, który odczuwał pilną potrzebę pomocy Morgensternowi.
Przyjaźń nie ginie tak szybko…- On ma rację. Ja to uknułem…
-Ale
Ty nikogo nie zraniłeś!- pisnęła, nie odrywając wzroku od Thomasa.- On równie
dobrze mógł się nie zgodzić! Tymczasem, co się okazuje?- wreszcie obejrzała
kamienne twarzy skoczków.- No właśnie- opadła na kanapę, wzdychając.
-A
Ty co?- prychnął zdenerwowany, uderzając pięścią o ścianę.- Każdemu wciskasz
kit, że traktujesz nas jak braci, tymczasem sypiasz z kim popadnie- zaśmiał się
niewesoło.- Wczoraj Michael, a dziś kto? Stefan? Manu? Gregor?- dociekał
jeszcze śmielej, kiedy widział, że w oczach Emilki pojawiają się powoli łzy.-
O, a może znowu ze mną?
-Thomas,
nie przesadzasz?- warknął zdenerwowany Michael, podnosząc się z kanapy, by
zrównać swoje spojrzenia z Thomasem.- Poza tym, wiesz więcej niż ja w tej
sprawie. To aż zadziwiające…
-Wasza
trójka…- tym razem to Stefan się odezwał, przemierzając wzrokiem Emilkę,
Michaela oraz Thomasa.- Co?- wykrztusił, z powrotem zajmując swoje miejsce na
kanapie.
-Nie
spałam z Michaelem, jasne?!- wrzasnęła, mając dosyć atmosfery, która powoli
stawała się nie do zniesienia.
-Nie
kłam, bo widziałem Was wczoraj- z rozbawieniem, nadal drwiąco wmawiał swoje
racje.
-Michi
spał u mnie, ale nie spał ze mną, jasne?!- zirytowała się, nadal krzycząc.
-Przecież
to się kupy nie trzyma- bąknął Stefan.- Michi, takiej okazji nie…- przerwał,
widząc piorunujące spojrzenie Polki, które miałoby siłę nawet zabić.
-Poczekajcie-
wtrącił się Gregor, odwracając się w stronę blondyna.- Czyli to znaczy, że Ty i
Emi…
-Tak!-
wrzasnęła przerywając szatynowi.- Upił mnie i wykorzystał. Teraz możecie być
dumni ze swojego kolegi- jak najszybciej chciała zniknąć z zasięgu wzroku
wszystkich, lecz czuła się sparaliżowana. Bezsilna. Słaba. Samotna. Ale chociaż
samotność przeszła, kiedy poczuła uścisk Michaela na swoim ciele.
-Jak
mogłeś?!- krzyknął Gregor, gwałtownie zbliżając się do Thomasa, uderzając z
impetem swą pięścią szczękę Morgensterna.
-Też
muszę się do czegoś przyznać…- dalszy rozwój bójki, przerwał cichy i
cienki głos Aśki, która prawdopodobnie
przysłuchiwała się całej kłótni od samego początku. Nie wyglądała dobrze.
Zbladła, a zmęczenie samo rysowało się na Jej twarzy. Rzuciła okiem na każdego,
kto znajdował się w salonie, po czym niespodziewanie wybuchła płaczem. U Jej
boku natychmiastowo pojawił się Gregor, który czule gładził włosy dziewczyny.
-Kochanie,
spokojnie…- szeptał.- Jeśli to coś bolesnego, nie musisz mówić. Przynajmniej
nie teraz- dalej gładził Jej ciemne włosy, wkładając w to całą swoją
delikatność i czułość.
-Bo
Thomas…- zaczęła, lecz szloch uniemożliwiał Jej swobodne mówienie bez
zakłóceń.- Thomas… Thomas mnie zgwałcił… On...- wybuchła jeszcze bardziej
donośniejszym płaczem, a wszystkich zgromadzonych w salonie najzwyczajniej
zamurowało. Nawet ich wzroki utkwione były w jeden bliżej nieokreślony punkt, a
wokół roznosił się tylko donośny płacz Aśki. Jedynie Emilka po chwili wyrwała
się z objęć oniemiałego Michaela i na złamanie karku popędziła do swojego
pokoju, zmagać się w kolejnej bitwie, w której rolę żołnierzy przejęły myśli.
Drogi pamiętniku!
Rozpoczęłam wojnę… Nie tylko
tą, która odbywa się teraz w mojej głowie, ale ta, co będzie teraz pomiędzy
nami… Obwiniam siebie… Powinnam? Coś podpowiada mi, że nie, ale to ja to
rozpoczęłam… Co mnie podkusiło zaglądać do tego cholernego dziennika?! No co?!
Teraz, podczas kiedy ja nie
mogę okiełznać tego wszystkiego, Thomas prawdopodobnie zostaje obkładany przez
Gregora, a przynajmniej na to wskazują odgłosy z salonu. Michael mógł stracić
do mnie zaufanie, a sytuacja stać może się do reszty napięta…
Ale się porobiło… Jak Thomas
mógł w ogóle tknąć Aśkę?! Nie, ja nie mogę w to uwierzyć… Ale co? Mam teraz
zejść na dół i zacząć zaciekle bronić Thomasa? Pokazał już kawałek swojego
prawdziwego oblicza… Nikt nie wie jaka jest dalsza część. Nadal jednak nie mogę
uwierzyć, że to wszystko jest prawdą.
Jedyne czego teraz pragnę,
to poczuć silne ramię Michaela… Właśnie. Co z Nim teraz? Niby do samego końca
starał się być dla mnie, ale… Za kogo On może mnie teraz mieć?
A zresztą… Nawet nie chodzi
o Michiego… A reszta chłopaków? Oni nie uwierzą przecież, że Michael był u mnie
w pokoju w nocy, fakt, ale my tylko rozmawialiśmy… I to dosyć długo. Naprawdę,
uwielbiam Jego towarzystwo… Nawet nie uwielbiam, a kocham…
________________________________
A więc to tak się toczy, nie inaczej, no... Sam rozdział niestety nie wyszedł tak, jak tego chciałam, mimo że poprawiałam go kilkakrotnie...
Takie cholerstwo wredne, no! :D
Jakieś prognozy na przyszłość? :) Wasze opinie i przypuszczenia są dla mnie najbardziej cenne. ♥
jejku, z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie co raz bardziej ; o
OdpowiedzUsuńkompletnie nie rozumiem zachowania Thomasa.. tutaj mówi, że ją kocha, a na każdym kroku stara się jej dopiec.. i jak widać przynosi to efekty.. ;x to nie jest normalne.. mimo wszystko nie jestem pewna, czy byłby wstanie dopuścić się tak okropnej rzeczy jak gwałt.. może Aśka zmyśla, żeby jeszcze bardziej pogorszyć relacje między nimi... ?
sama nie wiem nooo ;c dodaj szybko następny, bo się będę zastanawiać co dalej :D
Pozdrawiam ;3
Rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńAle się porobiło :/
Kurcze... Pomiędzy Thomasem, a Emi jest masakra...
Mam jednak nadzieję, że się pogodzą i będzie dobrze .
Jeszcze ta Aśka... Mam nadzieję, że takie coś nie miało miejsca, a Aśka kłamie..
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3
w trakcie czytania przeszła mi tak myśl że Emi zrozumie Tomasa i że będą razem ;D a
OdpowiedzUsuńale po przeczytaniu do końca mam mętlik w głowie ;)
dodaj szybko następny rozdział bo akcja staje się coraz bardziej wciągająca ;)
pozdrawiam :*
Nie lubiłam i nie lubię i nie będę lubić tej całej Aśki.
OdpowiedzUsuńNo sorry ale jakoś mi się nie chce wierzyć w ten cały gwałt.
Jeśli tak nie było to niech Ją potrąci traktor. Albo wóz drabiniasty. Albo niech spadnie z konia.
A jeśli jednak zrobisz z Thomasa totalną świnię i bądź co bądź przestępcę (wiem, beznadziejnie to brzmi :P) to przysięgam stworzę Twoją postać w swoim opowiadaniu i zrobię z Niej wiedźmę. Taką na miotle. ! A ja takich obietnic dotrzymuję. :P
Buziole :*
Zrobi to!;D
UsuńMnie wykreowała na ropuchę w 'Pokonać przeznaczenie' , więc jest zdolna do wszystkiego!
Fakt faktem , stałam się potem księżniczką , ale niesmak został!♥
E tam ropuchę :P
UsuńTo żabka była :*
Żabka?! Szkoda że w opowiadaniu tego tak ładnie nie nazwałaś Żabo!;D♥
UsuńCo się porobiło :(
OdpowiedzUsuńMiędzy Thomasem a Emi nie za dobrze..
A Aśka zmyśla i chce bardziej pogorszyć tą całą sytuację :cc
Ale rozdział świetny <3
Czekam na nn :*
Nie było mnie pod poprzednim rozdziałem, za co przepraszam, ale nadrobiłam wszystko.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie i to bardzo.
Rozdział jest po prostu przepiękny kochana, zakochałam się w piosence w tle, która dodaje jeszcze większego uroku temu blogowi, a przede wszystkim magii <3
Szkoda mi Thomasa, może i postąpił źle, ale miłość czasem potrafi zaślepić, a on od początku opowiadania zajął największą część mojego serca ;)
Mam nadzieję, że jak najszybciej się wszystko wyjaśni ;)
A przede wszystkim, że słowa Aśki nie były prawdą. Na pewno nie były...
Czekam z niecierpliwością na kolejny
buziaki ;**
Nie no ja kiedyś ich wszystkich wytłukę! Nie ma co!
OdpowiedzUsuńAśka zachowała się jak szmata. Przepraszam za wyrażenie, ale nie umiem inaczej tego opisać... -.-
Jak mogła oskarżyć o coś tak podłego Thomasa? A Gregor? Uwierzył jej jak jakiś naiwniak. Wiem, że miłość bywa ślepa i nie widzi się wówczas całej prawdy, ale na Boga uwierzyć jakiejś dziewczynie, którą zna się bardzo krótko, a nie przyjacielowi, którego znamy znacznie dłużej? Czy samo to, że Thomas jest jego przyjacielem i powinien znać go na tyle, by wiedzieć do czego jest zdolny nie wzbudza w nim zawahania? No po prostu szook.
Thomas też przesadził, fakt. Czasami swoją "chamskością" irytuje mnie jak mało kto. Niestety jest takim człowiekiem, a nie innym no i niestety nie potrafi poradzić sobie z tym wszystkim w inny sposób. Szkoda.
Emilka w tym wszystkim jest poniekąd najbardziej poszkodowana, ale podkreślę, że jest to też w pewnej części JEJ wina. Dlaczego? Nie potrafi być obiektywna. Rozumiem, bo ją to dotyczy, ale czy nie łatwiej byłoby szczerze porozmawiać z każdym z osobna i dojść do pewnego wniosku, a najlepiej do porozumienia? Czy to tak wiele? Najlepiej pobiec do pokoju, zamknąć się w nim i unikać wszystkiego i wszystkich. No kurcze, jest dorosłą i wydaje mi się, że odpowiedzialną osobą, noto niech weźmie w końcu odpowiedzialność za swoje życie. Nie musi tego robić dla Thomasa, ale chociażby dla Michaela czy samej siebie...
No wywołałaś u mnie wielkie oburzenie tym rozdziałem. xD Jak idzie się domyślić z mojego komentarza. :p
Ale to świetnie, bo już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. ^^
Buziaki :*
Co jaki gwałt?
OdpowiedzUsuńCo tam się dzieje.Czuje ja po prostu czuję że ona powinna byc z Thomasem.
A te zachowanie Gregora też mnie zaskakuje.Już sama nie wiem co pisac.
Ty zachwycasz się moją narracją, a to twoja jest cudna, taka emocjonująca.
Zobacz to już 13 zaklęcie, a ja wciąż nie mogę pojąc jak można tak dobrze pisac.
To jest wspaniałe, takie inne i piękne, bo nie skupiasz się tylko na dialogach, ale też na emocjach bohaterów.
Mistrzostwo!! <3
Buziaki<3
Chciałoby się powiedzieć , że masz ogromne szczęście kochana , że rozdział przeczytałam po tym jak się 'pożegnałyśmy' wczoraj leżąc już w łóżku , bo uwierz że nawet najcudowniejszy Gregor by nie pomógł.
OdpowiedzUsuńKomentuje dziś , bo wczoraj to chyba same epitety by mi tu wpełzły. Nic pozytywnego nie miałam do powiedzenia na temat bohaterów... Oczywiście nie wszystkich..
Thomas! ♥ Dlaczego on tak cierpi co? Kocha Emilkę prawdziwie , nawet z tego cholernego zeszytu to wyczytałam , ale nie przecież EMILIA czyta inaczej! Nie potrafi tak pomiędzy wierszami? I co z tego , że potem żałuje , że dobrała się do prywatnych zapisek Thoma , jak jest już po fakcie.
Niechże ona zajmie się tym Michaelem , póki ma na to czas, bo na jego miejscu już dawno bym ją znienawidziła za to wszystko co robi.
Niby nieświadomie , a jednak rani! Zadaje ból i to jak cholera!
Nie potrafię się skupić na niczym innym w tym rozdziale jak na losie jaki zgotowałaś Morgiemu.
Ale może od początku...
Sytuacja w kuchni ? - Pomyśl Emi zanim cokolwiek powiesz , bo jak widać wszystko interpretujesz nie tak.
Zeszyt i zapiski Thoma? - Chciałoby się powiedzieć: NAUCZ SIĘ CZYTAĆ! POMYŚL! A dopiero potem działaj! Wiem , że to emocje , ale mogłaby się postawić na jego miejscu chociaż na chwilę , uniknęłaby zapewne wielu powodów do łez.
Salon i oskarżenia względem Thomasa? - Rudowłosa powinna porozmawiać z Morgim w cztery oczy , miała czelność grzebać w jego rzeczach , powinna znaleźć odwagę na szczerą rozmowę.
Zachowanie Grega? - Początkowo wielki plus.. Potrafi zachować się jak przyjaciel , nieco później ? Potrafię zrozumieć jego wzburzenie wyznaniem Aśki , ale chyba przyjaźń i zaufanie do przyjaciela jest o wiele ważniejsze niż bzdury , które wygaduje zraniona wcześniej kobieta , nie? Bierz przykład z Emi Schlieri i zacznij myśleć.
Aśka? - Lubię. Bo cóż tu można powiedzieć innego. Jej minusem jest to że moim zdaniem kieruje się tym co jest nieodpowiednie. Urażoną dumną , zemstą w stosunku do Thoma , ale z czasem zobaczy że to nic nie da.
Wiem , wiem , wiem ... że było jeszcze mnóstwo wątków , jakże ciekawych ,ale dziś postawiłam jedynie na Thoma ( może to po tym programie jakoś serce mi zmiękło pomimo tej drabiny).
Refleksje , dialogi ... Powtórzę się Ty moja INSPIRACJO! Mam od kogo się uczyć! Dziękuje!♥
Pozostaje mi jedynie powiedzieć wszem i wobec:
CZARUJ tam CZARUJ mój AUTORYTECIE!
Ann.
O nie ! Teraz to Ty tu namieszałaś. Mi się to wszystko w głowie nie mieści. Dlaczego to wszystko musiało się aż tak spieprzyć.? A ja chciałam żeby było dobrze, a tu nici. ;c Nadal nie rozumiem zachowania Emilki. Uwielbiam ją, ale z drugiej strony strasznie mnie denerwuje. No bo cholera jasna, miała czarne na białym że to Gregor wszystko zaplanował, jeszcze on to sam potwierdził, a ona całą winę zgania na Thomasa. Jak tak można ?! Ona najzwyczajniej w świecie boi się przyznać co czuję do niego. Bo normalny człowiek chyba by się tak nie zachował. Jeszcze Aśka... no nie wierzę. Jak mogła go oskarżyć o gwałt ? Strasznie szkoda mi Thomasa, bo on sobie na to nie zasłużył. ;/ Matuchno, boję się co będzie w następnym rozdziale, ale zarazem już nie mogę się go doczekać .!! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;****
Aśka kłamie. To część jej planu, tak myślę. Nie wyobrażam sobie, żeby Thomas doprowadził aż do takiej sytuacji. Jest dupkiem, ale ma rozum. Bycie znanym sportowcem zobowiązuje żeby go używać.
OdpowiedzUsuńGreeeeeeeeegor ♥ zachwyca i to bardzo! Dlaczego on nie może być taki jak w stosunku do Aśki w tej łazience zawsze? Może wreszcie pozbyłby się łatki podrywacza i zyskał miano cudownego chłopaka?
Myślę, że przez to, że Emi reaguje tak na Gregora, całą winą obarczyła tylko Thomasa skoro miała wyraźnie napisane, że to on mu kazał to zrobić. Nie chcę tutaj usprawiedliwiać Morgiego, ale nie można zwalać całą winę na niego skoro nie miał wyjścia!
Michael okazał się trochę niedojrzały. Powinien pójść do niej i ją pocieszać a nie zostawić samą ze swoimi myślami, które czasami na prawdę potrafią zabić.
Nie mam pojęcia co może zdarzyć się w następnym rozdziale bo z każdym zadziwiasz mnie co raz bardziej :D
Kocham tego bloga ♥
Pozdrawiam :*
Jestem! Nie było Mnie, ale będę! Obiecuję ! To opowiadanie posiada taką magię , a styl twojego pisania, nie pozwala po prostu przerwać czytania.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Thomas byłby zdolny do czegoś takiego. Każdy nie jest idealny, ale jednak…Sama nie wiem. Mam poważny mętlik w głowie. Sądzę, że Aśka po części chce się na Nim zemścić za odrzucenie..., ale z drugiej co tym może zyskać? Raczej może stracić i to dużo, jeśli to okażę się prawdą. A Gregor taki słodki, a za razem…ugh…do zabicia. Jak mógł kazać Thomasowi zrobić coś takiego? No Panie Schlierenzauer chyba czas Sobie wszystko przemyśleć i zmienić się. Hmm….ten komentarz nie ma sensu. Przepraszam. Obiecuje, że następnym razem będzie o wiele lepszy. Czekam na następny :) Buziaki ;*
NADROBIŁAM WSZYSTKO! Z trudem, z brakiem czasu, ale zrobiłam to tylko i wyłącznie dla ciebie, bo tak czy siak jesteś niesamowita i uwielbiam czytać to co piszesz, genialnie! Czekam na więcej i postaram się być tutaj jak najczęściej. <3
OdpowiedzUsuń