„Jeśli
mnie kochasz, to po co mnie ranisz?”
Stał się obcy wśród przyjaciół. Każdy
chciał Go omijać szerokim łukiem, a On właśnie teraz potrzebował kontaktu z
drugą osobą. Został sam, a jedyne co mu zostało to cisza i cztery ściany
pokoju, w którym chciał ukrywać się aż do powrotu do Austrii. Teraz każdy Go
nienawidził. Emilka… To co Jej zrobił, było faktycznie podłe i godne
znienawidzenia, lecz to co wmówić wszystkim próbowała Aśka było tylko stekiem
kłamstw. Zemstą za to, co Jej zrobił… Zemsta byłaby słuszna i uzasadniona w
Jego oczach, lecz nie taka jaką zaplanowała. Co teraz miało się z Nim stać?
Jakie konsekwencje poniesie? Jakieś musi. Jest w końcu dorosły. Bo tym
charakteryzuje się dorosłość. Nieważne czy ma się 18, czy nawet 21 lat.
Dorosłość to umiejętność ponoszenia konsekwencji, niezależnie od wieku.
-Mogę?-
rozległ się cichutki szept, który wyrwał Go z rozmyślań. Natychmiastowo
odwrócił głowę, by upewnić się, że na pewno, to kogo widzi jest rzeczywistością,
a nie tylko pięknym wyobrażeniem.- Pukałam, ale nikt nie odpowiadał, więc
postanowiłam wejść…- usprawiedliwiła się szybko, próbując zakryć zakłopotanie
na twarzy.
-Spokojnie,
nic się nie stało- odpowiedział, nie umiejąc spojrzeć Jej w oczy.- Jak rozumiem
chcesz posprzątać. Już idę…- wstał z łóżka, podążając w stronę drzwi.
-Nie-
powiedziała łagodnie, zatrzymując chłopaka.- Chciałabym, żebyś zszedł ze mną na
dół… Chciałabym Wam coś powiedzieć…
-Nie
boisz się mnie?- uśmiechnął się ironicznie, próbując zakryć rozpacz wkradającą
się na Jego twarz.- Jestem w końcu gwałcicielem…
-Nie
zamierzam poruszać tego tematu…- jęknęła, wyraźnie nie odczuwając strachu w
stosunku do Thomasa. Najwidoczniej sama nie przyswoiła tej świadomości
dostatecznie dobrze.
-Emi,
a Ty wierzysz w moją niewinność?- spytał z nadzieją, ujmując Jej dłoń, którą
Ona natychmiastowo oswobodziła z Jego uścisku.
-W
to co wierzę, a nie, to dwie inne rzeczy- powiedziała odczepnie, ruszając w
stronę salonu.
-Skoro
Ty mi nie wierzysz, nikt tego nie zrobi…- powiedział bezsilnie, ruszając
śladami rudowłosej.
-Muszę
Wam coś powiedzieć- oznajmiła, kiedy wszyscy skoczkowie skupili już swoją uwagę
na Jej osobie.- Tego nie da się wytrzymać- zaczęła swój monolog, wzdychając.-
Atmosfera pomiędzy Wami stała się nie do wytrzymania, a przynajmniej nie dla
mnie. Zwróciłam się zatem z prośbą do szefowej, żeby przeniosła mnie na
zachodnie skrzydło pensjonatu. Nie będziemy sobie przeszkadzać ani wchodzić w
drogę.
-Emi!-
wrzasnął Stefan.- Nie! Nie zgadzamy się. To nie Ty jesteś tutaj problemem, a
On- wskazał palcem na siedzącego w kącie Morgensterna.- Niech On się przeniesie
na zachodnie skrzydło, nie Ty!
-Milka,
to faktycznie niedobry pomysł. Nie masz przed czym uciekać- odezwał się tym
razem Manuel.
-Jest
mi naprawdę miło, że chcecie mnie powstrzymać, ale decyzja już podjęta-
uścisnęła Manuela oraz Stefana, składając na policzkach Austriaków całusy.-
Miło z Waszej strony, naprawdę.
-Poczekaj…
Bo skoro Ty odchodzisz, to kto będzie z nami?- spytał po chwili konsternacji Gregor.
-Będziesz
zadowolony- rzekła wesoła, patrząc na szatyna.- Aśka się Wami zajmie. Może
nawet lepiej niż ja- dodała, za wszelką cenę próbując zakryć smutek, który i
tak pojawiał się w Jej głosie.
-Czyli
teraz nie będziemy się wcale widywać?- zapytał Michael, wtulając do siebie
drobną Polkę, która natychmiast objęła talię Austriaka, jeszcze bardziej
minimalizując niewielką odległość, która ich dzieliła.
-Nie
przesadzajcie. Przenoszę się na równoległe skrzydło, nie koniec świata-
ucałowała subtelnie Michaela, po czym uwolniła się z Jego uścisku. Jak długo
zdoła robić dobrą minę do złej gry? Przecież w realnym świecie, funkcja, którą
spełniała aktualnie, była dla Niej spełnieniem marzeń. Wyzwaniem. Czymś więcej
niż zwykłym zamiataniem, wycieraniem kurzu, czy zmienianiem pościeli. Decyzja,
którą podjęła, była prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych, które śmiała
podjąć w swoim życiu. Miała jednak świadomość, że jest to najbardziej słuszne
wyjście. Dzięki temu ograniczy nawet niechciane kontakty z Thomasem do minimum,
a dotkliwa atmosfera nie będzie Jej więcej ranić i przypominać o sobie. Może
tak Jej się tylko wydawało? Piękny sen musi kiedyś dobiec końca. Coś dobrego,
co zdarza się w życiu, nigdy nie trwa wiecznie, a podczas swojego trwania
przynosi ze sobą wiele niepomyślnych sytuacji. Natomiast co czuł Thomas?
Decyzja Emilki wzbudziła w Nim jeszcze większą rozpacz oraz panikę. Współpraca
z Aśką nie zapowiadała się ciekawie i łatwo. Jego świat kolejny raz legł w
gruzach, o ile mógł jeszcze bardziej. Upadł na kolana i nie mógł się z nich
podnieść, a co najgorsze to fakt, że nie miał kto wyciągnąć pomocnej dłoni…
-To
i tak nie będzie to samo…- marudził Stefan, podpierając ręce o łokcie. Każdy z
Austriaków przywiązał się do Emilki w sposób trudny do wytłumaczenia. Naprawdę
stała się siostrą, o którą się martwili i troszczyli o każdej porze dnia i
nocy. Ktoś nagle im to odebrał… I wina bez zaskoczenia, spadła na Thomasa,
który teraz pustym wzrokiem patrzył przed siebie, wewnętrznie krzycząc i
panikując. Niemy krzyk, najbardziej boleśniejszy…
-Nie
ma co rozmyślać i rozpaczać- wstała, zacierając ręce, by nie dać łzom zbliżyć
się do swych powiek.- Thomas, chodź- ku zaskoczeniu wszystkich zwróciła się do
Morgensterna.- Gregor nieźle Cię obił jak widzę. Trzeba coś z tym zrobić, bo
inaczej Heinz przestraszy się Ciebie na treningu- dodała, ruszając do kuchni,
gdzie znajdowała się apteczka. Wszyscy zgromadzeni odprowadzili ich dwójkę
wzrokiem, lustrując każdy, nawet najmniejszy ruch blondyna.
Wraz z każdym doświadczeniem, kiedy
mamy okazję stanąć u progu domu, w którym swoją siedzibę zajmuje strach,
stawiamy mu czoła, przez co zyskujemy siłę, odwagę i pewność siebie, choć tak
wielu ludziom wydaje się, że stanięcie z ryzykiem oraz strachem twarzą w twarz
jest samobójstwem. Przyzwyczajmy się do myśli, że musimy, a nawet mamy
obowiązek, robić rzeczy, o których myślimy, że nie mamy szans wykonać. Błędem
jest wiecznie bać się i unikać wszelkiego ryzyka, które mogłoby pozytywnie
odbić się na nas i naszym charakterze. Zaraz po urodzeniu, ktoś powinien
powiedzieć nam, że umrzemy. Że nie znamy dnia i godziny, kiedy to nastąpi. Może
wówczas ludzie zaczęliby żyć pełnią życia, nie marnując ani jednej minuty
swojego życia.
-Jak
się czujesz?- uśmiechała się ze wzruszeniem do błękitnookiego chłopaka, który w
Jej oczach z dnia na dzień tylko przybierał na siłach, dodając sił również Jej.
-Świetnie-
odpowiedział odwzajemniając uśmiech.- Mógłbym góry przenosić i zupełnie nie
rozumiem czemu mnie tu jeszcze trzymają.
-Cierpliwości,
Bartuś- poczochrała Jego czuprynę.- Ty chciałbyś wszystko od zaraz. Tak hop i
po sprawie, a tak się nie da. Trzeba poczekać i zapracować na swoje.
-No
wiem- przewrócił oczami.- Ale ja mam już dosyć tych szpitali… Ty chyba zresztą
też, Emi- stwierdził pewnie, przyglądając się postaci rudowłosej.
-Spędzam
czas z Tobą. To na pewno nie jest uciążliwe ani męczące- powiedziała karcąco.-
Jak mogło Ci to w ogóle przyjść go głowy?- prychnęła ze dwa razy.
-Emilko,
ja wiem, że uważasz mnie za kalekę i te sprawy, ale to nie oznacza, że nie
widzę co się z Tobą dzieje. Co się stało? Zmizerniałaś w ostatnim czasie.
Widzę, że jesteś czymś zmartwiona…- kreślił na Jej dłoni kółeczka.
-A
nie mógłbyś po prostu niczego nie zauważyć jak inni?- przewróciła oczyma, siląc
się na udawane znużenie.
-Nie
da się również przy mnie wywrócić kota ogonem, więc nie odbiegaj od tematu,
Emila- pogroził palcem.
-Bartek,
nic się nie stało… Jestem po prostu przemęczona tym wszystkim…- skłamała,
błądząc nerwowo wzrokiem po wyblakłej ścianie.
-Osobiście,
uważam, że pojawił się jakiś chłopak- rzekł, nieudolnie chcąc zakryć na swojej
twarzy wyraz bólu i zazdrości, która mimowolnie narodziła się wewnątrz
chłopaka.
-Od
razu chłopak…- założyła ręce na piersi, krążąc po niewielkiej sali szpitalnej.
-Czyli
miałem rację…- powiedział jakby sam do siebie, już nie kryjąc zbytnio smutku,
który pojawił się w Jego głosie.
-Pomiędzy
nami nic się nie zmieniło- powiedziała, patrząc w błękitne, wręcz
przeźroczyste, oczy chłopaka.- Nikt ani nic nie zachwieje mojej równowagi,
spokojnie.
-To
co mi obiecałaś jest absurdalne, Emi... Skuło Ci to dłonie w kajdany…- mówił
smutno.- Nie musisz tego robić… Masz swoje życie. Twoja przyjaźń w zupełności
mi wystarczy- próbował wykrzywić swe usta w uśmiech, lecz w ostateczności w
ogóle mu się to nie udało.
-Nie
rzucam słów na wiatr, tak samo jak nie składam obietnic bez pokrycia-
powiedziała stanowczo.- Spokojnie, Bartuś…- złożyła pocałunek na czole
chłopaka.- Wszystko się ułoży.
Ze spotkania z Bartkiem wróciła
późnym popołudniem. W Jej głowie ciągle odbijały się słowa Bartka. Obietnica,
którą złożyła faktycznie wiązała Jej ręce i pozbawiała szans na przyszłość. Czasu
się nie cofnie, a tym bardziej wypowiedzianych słów. Poza tym, czuła się winna
pewien dług Bartkowi, który choć w taki sposób mogła spłacić. Mogła wyrzec się
własnego szczęścia… Dług musiał zostać wyrównany. Wiedziała także, że ze strony
Bartka nic Jej nie grozi. Przy Nim odnajdzie bezpieczny ląd, którego teraz Jej
brakowało. Stabilność to coś w życiu, co należy cenić za wszelką cenę, mimo że
czasem rutyna może zabijać. Na swój sposób jest ona dobra. Przydatna. Jednego
była pewna. Póki w pobliżu będą chłopaki, nie zasmakuje swojego dawnego
nudnego, aczkolwiek zrównoważonego życia… I nie myliła się.
-Wiedziałem…
Wiedziałem, że i Ty nie jesteś święta!- usłyszała syki Morgensterna, który z
bólem patrzył na Nią, nie zważając na obecność swoich kolegów w salonie, gdzie
znajdowała się również Emilka.
-Thomas,
co Ci się ostatnio dzieje?- bąknęła zirytowana zachowaniem Thomasa. Ona starała
się robić wszystko, aby było dobrze, lecz spotkało się to jedynie z
niewdzięcznością ze strony blondyna. To również bolało.
-A
to, że próbujesz każdemu wmówić jaka to Ty nie jesteś dobra, miłosierna, a w
rzeczywistości niczym nie różnisz się ode mnie- powiedział z pretensją.
-Ona
nikogo nie zgwałciła- gorzko odezwał się Gregor, który gwałtownie podniósł się
na równe nogi, co także spotkało się z reakcją Emilki, która jeszcze szybciej
niż Gregor zerwała się z kanapy, przytrzymując szatyna, by nie miał możliwości
jeszcze bardziej skrzywdzić Morgensterna, na którego twarzy i tak dostatecznie
dobrze widać było konfrontację z pięścią Gregora.
-Za
to chciała wykorzystać mnie, żeby sama mogła zbliżyć się do Michaela- słysząc
słowa, które padły z ust blondyna, omal nie upadła. Ukryła na chwilę twarz w
dłoniach, aby nikt nie miał prawa widzieć uczuć, które malowały się na Jej
twarzy. A zwłaszcza Michael… Nikt o tym nie wiedział… Nikt, oprócz pamiętnika.
-Jak
mogłeś?!- wrzasnęła, słysząc szybko pulsującą krew w swoich żyłach.- Czytałeś
mój pamiętnik!- krzyczała, czując na swoich policzkach łzy.- Jak mogłeś! No
jak?!- uderzała pięścią o Jego umięśniony tors, lecz to nie robiło na skoczku
większego wrażenia.
-A
jak Ty mogłaś czytać mój?- odepchnął Ją od siebie, zawistnym wzrokiem patrząc
jak dziewczyna ląduje w ramionach Gregora, który szeptał słowa pocieszenia na
Jej ucho.
-Ja
mam tylko pamiętnik!- krzyczała dalej.- Nie mam nikogo, komu mogłabym
powiedzieć wszystko bez ograniczeń!
-Tak,
wiem, wiem- przewrócił oczami.- I prowadząc go chcesz upodobnić się do matki i
takie tam bla, bla, bla…- przesadzał i zdawał sobie z tego sprawę. Zraniony
został jednak zbyt dotkliwie, aby potrafić panować nad sobą.
-Jesteś
dokładnie taki sam jak Ona!- nie nadążała wycierać swoich łez, więc zaprzestała
jakichkolwiek prób mających to na celu.- Nienawidzisz mnie tak jak Ona! Masz
wszystko i wszystkich gdzieś! Nie liczysz się z nikim ani niczym, również jak
Ona!- wszystkie spojrzenia zostały skierowane na osobę Polki.
-Thomas,
sądzę, że tym razem przesadziłeś- warknął Manuel.
-A
teraz uciekasz- rozległo się ironiczne klaskanie w dłonie Thomasa, który nadal
kontynuował ataki wobec Emilki.- Michael, współczuję Ci. Zniszczy Cię tak samo
jak mnie- zaśmiał się złośliwie.- Bardzo dobrze, że masz Ją głęboko gdzieś…
Teraz czas, aby Ona pocierpiała- nie mogła już dłużej tego słuchać. Najszybciej
jak się dała pobiegła do swojego pokoju, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, po
czym wybiegła z pensjonatu, zanim ktokolwiek zdążył za Nią pobiegnąć…
Drogi pamiętniku!
Wszystko stanęło na głowie.
Czuję się jeszcze bardziej upokorzona… Michael o wszystkim wie, Thomas coraz
bardziej pokazuje swoje w stosunku do mnie, a Bartek został urażony przeze mnie
i to chyba dotkliwie…
Czasem mam ochotę to
wszystko rzucić… Zrobić to samo co moja matka i nie mieć już problemów. Nie
musieć być już nigdy zmęczona tą ciągłą walką, która w życiu czeka na każdym
kroku.
Chciałabym w końcu wywiązać
się z obietnicy, którą dałam Bartkowi. Może wtedy wszystko straciłoby na
wartości… Stało się obojętne, bo wiedziałabym, że i tak wszystko jest dla mnie
zakazane, poza zasięgiem.
Tak, taki świat byłby
zdecydowanie łatwiejszy. Nie czułabym. Może jedynie jakieś słabe bodźce, które
by mnie nie dotykały. Nic poza tym…
Ciekawe, co teraz myśli
sobie Michael. Kim ja właściwie dla Niego jestem? Wstydzę się… Wstyd mi
własnych uczuć… A już na pewno sposobu w jaki wyszły one na wierzch.
Jak dobrze, że już więcej
nie będę na to wszystko skazana…
♥♥♥
Sobota, 11.07.2015 r.
Złość sprawuje władze nad
moim ciałem. Nie umiem nad Nią zapanować. Straciłem wszystko i ta świadomość
niszczy mnie i moją osobowość, nie pytając o zdanie.
Świadomie ranię Emilkę,
tylko po to, aby poczuć się lepiej. Udowodnić komuś, a przede wszystkim sobie,
że nie jestem najgorszy. Pytanie: czemu padło akurat na Emilkę?
Przecież wiem, że to przeze
mnie zdecydowała się na przeniesienie do równoległego skrzydła. Nie chciała
wchodzić mi w drogę. Miała rację. Dziś zadałem Jej cios poniżej pasa, kiedy
wspomniałem o Jej matce…
Ma podstawy, by sądzić, że
Ją nienawidzę… Ale tak nie jest. Mogę przysiąc na wszystko… Ja Ją kocham…
______________________________
Krótszy rozdział, niżeli poprzednie, wiem...
Ale obiecuję, że w następnym będzie jakieś tąpnięcie. Obiecuję! ♥
Na razie jednak zostawiam Was z tym czymś u góry, co mam nadzieję chętnie ocenicie. :) Bo przecież oceny to nie tylko same 5 czy 6. :D
Także teraz, kochane, chciałam Was przeprosić. Nie było mnie jakiś czas na bloggerze, dlatego mam u Was pewne zaległości, jednakże obiecuję, że zostaną one przeze mnie szybko nadrobione. :)
Zaczął nam się także nowy sezon! Jak pierwsze wrażenia? :D
Stefcio! ♥♥♥
Także teraz, kochane, chciałam Was przeprosić. Nie było mnie jakiś czas na bloggerze, dlatego mam u Was pewne zaległości, jednakże obiecuję, że zostaną one przeze mnie szybko nadrobione. :)
Zaczął nam się także nowy sezon! Jak pierwsze wrażenia? :D
Stefcio! ♥♥♥
Trzymajcie się tam, moje drogie. ♥
Rozdział cudny <3
OdpowiedzUsuńJest źle ale wciągle mam jednak nadzieję, że wszystko się ułoży .
Bardzo ciekawi mnie jaką obietnicę złożyła Emi Bartkowi .
Thomas przesadził i to bardzo..
Ale pomimo tego co się dzieje mam nadzieję, że w końcu będzie dobrze .
Bo jakby nie patrzeć po deszczu zawsze wychodzi słońce .
Czekam nn i życzę weny :*
Pozdrawiam <3
No kurde powiedz mi, co ten Thomas wyprawia? :/
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wiem, co w niego wstąpiło. Ok, jest rozgoryczony, słaby psychicznie i nie potrafi poradzić sobie z tą całą sytuacją, ale niech nie robi z siebie potwora. Dlaczego traktuje ludzi w taki sposób? Reprezentanci Austrii, których do niedawna miał za przyjaciół odwrócili się od niego, pokazują jak bardzo nieznaczący jest dla nich, ale czy nie rozumie, że swym zachowaniem powinien pokazać, że się mylą, że jest inny niż maluje go Aśka czy sytuacja, w jakiej się znalazł? Niestety to wszystko obraca na własną niekorzyść.
Jak mógł postąpić tak niedelikatnie i przeczytać pamiętnik Emilki? Skoro już to zrobił mógł zachować to dla siebie albo chociażby porozmawiać z nią o tym w cztery oczy. Tymczasem zachował się jak obrażony dwunastolatek...-.-
Nie wiem, co mam powiedzieć, uwielbiałam tego chłopaka, a teraz wywołał we mnie taką falę emocji, jakiej do tej pory żaden z bohaterów nie wywołał.
Emilka wykazała się naprawdę wielką dojrzałością. Nie dość, że jako jedyna normalnie rozmawia z Thomasem to dodatkowo podjęła tak trudną decyzję... Zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. :) Szkoda, że Morgi tak nietaktownie postąpił. Na każdym korku ją rani czym zapisuje sobie u innych kolejne minusy... Nie sądzę, że jest to rozsądne, ale jednak przyznać muszę, że znalazł się w tak nieprzyjemnej sytuacji, że poniekąd rozumiem jego zagubienie. Nie może poradzić sobie z tym wszystkim, co dzieje się w tak szybkim tempie...
Reasumując, Emilka ma u mnie coraz więcej plusów i coraz bardziej ją lubię. :D Thomas natomiast sprawił, że co do niego mam mieszane uczucia...
A co do Bartka, nadal jest dla mnie dość tajemniczą osobą... Ciekawi mnie również, jaka obietnica łączy go z Emilką. Z jakiego powodu jest w szpitalu... Intryguje mnie wszystko, co związane z jego osobą. :D
Dobra robota! ♥
Czekam na kolejny rozdział. :3
Buziaki :*
Ehh znowu się kłócą
OdpowiedzUsuńCzemu? Rozdział super czekam nn <3
No nie. Kolejne kłótnie, problemy.
OdpowiedzUsuńMatko. Powiedz mi, jak długo to jeszcze potrwa.
Wszyscy są teraz wściekli i ja powoli zaczynam się gubić. Kim jest ten Bartek i co Emilka mu obiecała ? Mam najgorsze obawy. Po co ona robi to wbrew sobie. Jest młoda i może wiele, a ona chce się uwiązać i tyle. Szkoda mi jej i to bardzo. Zawsze broniłam Thomasa, ale teraz przegiął, chociaż Emi i cała reszta chłopaków nie jest bez winy. Mógł nie mówić takich głupot i zapanować nad sobą, ale stało się - wypowiedział te słowa. I teraz jestem pewna że Emilka mu nie wybaczy, chodź by nie wiem co. Aśka .!! Nie znoszę jej, osądziła go o gwałt i teraz wszyscy myślą że tak jest. Thomas niech nie traci nadziei. bo wtedy to już była tragedia. Aż się boję co będzie dalej. Ale Twoje opowiadanie kochana, tak bardzo mnie intryguję że już się zastanawiam co będzie dalej i co się wydarzy. Nie mogę się doczekać kolejnego, będę codziennie wypatrywać kolejnego rozdziału. <3 ;)
Buziaki ! ;********
Przeczytałam Twój blog od początku i muszę przyznać, żę jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńRozdziały są długie i bardzo wiele się w nich dzieje. Pokazujesz jaka więź połączyła Emi i chłopaków. Thomas... on jest dobry, tylko po prostu pogubił się w uczuciach. Gregor chyba naprawdę pokochał Aśkę i myślę, że razem stworzą coś fajnego. Aśka swoim kłamstwem mnie dobiła. Wiem, że zraniona kobieta jest w stanie wiele zrobić, żeby się zemścić, ale to co ona zrobiła to gruba przesada. Emilia... rozumiem, że nie kocha Thomasa i dlatego go odtrąca. Bartek jest na pewno bardzo ważny w jej życiu i jestem ciekawa co mu obiecała. Mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży i Gregor będzie z Aśką, a Emilia z Thomasem. Czekam na nexta i pozdrawiam Cię, oraz dodaję do obserwowanych :***
Wypadałoby wystawić jakiś sensowny komentarz pod tym co miałam okazję przeczytać.
OdpowiedzUsuńWczoraj oczywiście.
Chyba w wypadku Twojej twórczości kochana potrzebuję więcej czasu na przemyślenia , niżeli te kilka sekund po przeczytaniu.
Niby to komentarze pisane na bieżąco są najistotniejsze , bo zawierają najwięcej emocji , jednakże w moim przypadku jest inaczej...
Jakoś te emocje i uczucia , które za każdym razem mi towarzyszą tutaj nie ulatniają się. Są ... a nawet śmiałabym powiedzieć , że po głębszej analizie bywają jeszcze okazalsze. Tak myślę , myślę i zastanawiam się jak tu dobrać słowa , aby coś sensownego wymalować , bo to co dzieje się w mojej głowie to chaos! Istną burzę rozpętałaś po raz wtórny w mojej wyobraźni...
Ale cóż , może po kolei , jak zawsze...
Thomas. - Moja nienawiść nadal trwa , więc powinnam być szczęśliwa , że 'Nasza zemsta na Nim ' się realizuje , i tak jest. Czytałam z uśmiechem na twarzy o tych jego rozterkach , ale i nie wiedząc czemu współczułam , i było mi go szkoda , bo nie zasługuje na to cierpienie , które mu tutaj okazujesz. Jest zbyt kochany , aby tak Go ranić.
I stało się cholera! Zmiękczyłaś moje serducho na te kilka chwil.
Wyszło , że też mam uczucia.:D
Może z pamiętnikiem Emi nie postąpił słusznie , ale na jego miejscu też bym się tak zachowała i doprawiła rogi tej małej rudej koleżance.
Emilia. - Oj , tutaj to bym mogła bez końca marudzić , ale nasuwa mi się jedna myśl. Taka ' Moja ' i chyba najodpowiedniejsza.
' Ann z Difficult też chciała zbawić świat i wszystkich uszczęśliwić na około byle nie siebie i wiesz jak na tym wyszła, nie? ' Więc odetchnij i zastanów się.
Gregor , Gregor. - Ja cały czas mam przed oczyma jego zdjęcie , wiesz które nie?:D I Tutaj pasuje mi ono idealnie.
Zawsze kochany!♥
Krótko , ale treściwie Nas zaskoczyłaś kochana , więc Ci wybaczam.
Zdało się zauważyć kilka łez na mojej twarzy podczas czytania niektórych z refleksji , ale cóż mogłam zrobić... Nic w zderzeniu z Twoją cudowną i niepowtarzalną twórczością kochana!
Nie pozostało mi nic jak oddalić się i tworzyć 'Potrzebując ..' , z inspiracji , którą mi dałaś tym rozdziałem Autorytecie Ty mój!
Czaruj , tam czaruj!
Ann!♥
Morgi, co ty do cholery robisz?! On sam sobie zaprzecza! Kocha ją i nienawidzi jednocześnie. Pomimo, że jest w niej zadłużony to ją rani. Jak, w takiej sytuacji, on może wymagać od dziewczyny żeby mu wybaczyła? Podejrzewam, że on po prostu wie, że już nic nie może stracić a żeby poczuć się lepiej, zadaje ciosy innym.
OdpowiedzUsuńWątek Bartka mnie bardzo zaintrygował (po części dlatego, że imię mojego crusha to Bartek ale whatever xD). Mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział będziesz go coraz bardziej rozwijać :D
Wcale się nie dziwię, że Emi chce uciec od wszystkiego. Też bym miała taką ochotę na jej miejscu. Myślę jednak, że jej ucieczka w takiej sytuacji byłaby w pewien sposób wytłumaczona. Wycierpiała się biedaczka...
Rozdział genialny ♥ wyłapałam tylko kilka powtórzeń, ale poza tym nieskazitelny :D
Pozdrawiam i życzę weny :*