piątek, 7 listopada 2014

Jedenaste zaklęcie. ♥



„Jeśli mężczyzna płacze przez kobietę, 
oznacza to, że była dla Niego więcej warta 
niż cały świat.”

        Życie jest jak bańka mydlana. Zwłaszcza ludzkie życie, skąpane w marności, która czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym. Jakby nie poleciało, jaką by sobie drogę obrało i tak spotka na swojej drodze przeszkody. Raz mogą być nimi choroby, kłopoty finansowe, konflikty z prawem albo po prostu ludzie. Ważniejsi albo niekoniecznie, za którymi przepadamy. Do wszystkiego trzeba mieć jednak pewien dystans. Określony punkt widzenia, który naprowadzi nas na właściwą drogę. Sprostowanie ścieżek życia. Jeśli wadzą nam w tym ludzie, pamiętać trzeba, że nie warto zatrzymywać przy sobie ludzi, poprzez przebaczanie im każdego błędu, spędzaniu z nimi czasu i każdego dnia ofiarowywaniu im większego zaufania. Ci, którzy zawiedli raz, z czasem i tak dobiją jeszcze mocniej niż poprzednio, co sprawi, że stracimy wiarę w innych ludzi, którzy akurat okazać mogą się tymi, na których czekaliśmy…
Poczuł dosyć bolesne zetknięcie z zimną podłogą. Otworzył oczy i leniwie je przecierając, podniósł się z posadzki.
-Wreszcie się obudził- usłyszał prychnięcie, które doskonale zdążył poznać podczas swojego pobytu w Polsce. Odwrócił szybko głowę i zobaczył Emilkę, która właśnie była w trakcie zmieniana pościeli.
-Co Ty tutaj robisz?- zapytał,  nie ukrywając swojego zaskoczenia.
-Obiecałam pomóc koleżance sprzątać Wasz bałagan- wyjaśniła szybko.- Miałeś takiego pecha, że akurat Ty poszedłeś na pierwszy ogień.
-Jest 4.00 nad ranem- przetarł sennie oczy.
-Wiem- wzruszyła ramionami.- A Ty już musisz wstać- pokiwała współczująco głową.
-I tak się jeszcze położę- rzucił, opadając na świeżo pościelone łóżko, nadal jeszcze ziewając.
-Nie położysz- stwierdziła pewnie, ciągnąc Austriaka za rękę, a przez użycie całej swojej siły, zrzuciła Go z powrotem na podłogę. Nie przewidziała jednak, że gdy chłopak spadnie z łóżka, co miała na celu, upadnie wprost na Nią.
-Emi, trzeba było powiedzieć, nie grać w jakieś podchody- syknął, okrakiem leżąc na Polce, nie próbując zakryć swojego szyderczego uśmiechu.
-Spadaj- szybko wyślizgnęła się spod ciężaru chłopaka.- Nie będę pięć razy dziennie zmieniać Ci pościeli, człowieku- przewróciła oczyma.
-Goście, którym pomagasz, nie mają kolorowo na wakacjach. Pobudki o 4.00 macie wpisane w ofercie, którą oferujecie?- usiadł na fotelu, rozciągając się.
-Bardzo śmieszny- burknęła, po czym zbliżyła się do skoczka, wtulając się w Jego tors oraz składając na Jego policzku subtelny pocałunek.
-A to za co?- zapytał zaskoczony, lecz to wystarczyło, by dostatecznie dobrze się przebudził.
-Za wczoraj- odpowiedziała nieśmiało.- Za troskę, którą mnie ogarnąłeś… W ogóle wszyscy ogarnęliście. To niesamowite uczucie, naprawdę- kąciki Jej ust uniosły się ku górze.
-Nie masz za co dziękować, aczkolwiek miła pobudka- powiedział, patrząc ze zdumieniem na rudowłosą.- No, nie wliczając tego, że najzwyczajniej dwa razy zrzuciłaś mnie z łóżka…
-Masz twardy sen. To raczej nie moja wina, prawda?- uśmiechnęła się. Na przymus i On to doskonale widział. Dzisiejszego poranka była jeszcze bardziej blada niż zazwyczaj. Podpuchnięte oczy oraz zmizerniałe tęczówki, pozbawione sił witalnych, zaniepokoiły Go. Wiedział, że dzieje się coś niedobrego w Jej życiu. Ale jak zapytać? Jak to uczynić, by od razu Jej nie zrazić czy przestraszyć?
-O której wróciłaś?- zapytał nieśmiało, nie zauważając nawet, że Jego głos przerodził się w ledwosłyszalny szept.
-Godzinę temu- przyznała się niechętnie.
-Powinnaś spać, a nie chodzić po pokojach i sprzątać- upomniał troskliwie, głaszcząc Jej rude włosy.
-Mówiłam już, że obiecałam pomóc trochę koleżance. Spodziewaj się częściej takich moich wizyt- uśmiechnęła się, lecz On widział, że pod wymuszonym uśmiechem znajdowała się rozpacz i czysta panika, która ukrywała się oczach dziewczyny.
-Czemu nie przyjdziesz jak normalne pokojówki około południa?
-Jestem wyjątkowa- powiedziała dumnie, poruszając Jego serce. „Jesteś wyjątkowa, jedyna” miał ochotę powiedzieć, lecz w ostatniej chwili ugryzł się w język. Znów zniszczyłby coś, co i tak było maximum w ich wspólnych relacjach.- Później zajmuję się Wami i generalnie nie chciałoby mi się- dodała nieco smutniej.
-Teraz na poważnie- zaczął.- Co się wczoraj stało? Gdzie podziewałaś się całą noc? Wszyscy tutaj martwiliśmy się o Ciebie, czekaliśmy…- chciał zapytać jak najdelikatniej się dało, lecz Jego starania poszły na marne.
-Wiem- przyznała, chowając twarz w dłoniach, by blondyn nie widział Jej łez.- Widziałam chłopaków. Uśpili się na kanapie wszyscy razem- wytarła szybko łzy spływające po policzkach.- Ale Ty nie czekałeś…- dodała z wyrzutem. Zapanowała cisza. On patrzył na Nią. Ona patrzyła na Niego. Żadne z nich nic nie mówiło. Jedna strona czekała na odpowiedź, a druga błądziła w myślach jak wytłumaczyć ma pewien fakt. Kolejny raz znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Nie wiedział co może powiedzieć ani w jaki sposób to zrobić. Została zatem cisza, która dzieliła ich dwójkę bardziej niż kilometry. Cisza, która zabijała nie tylko słowa, lecz także myśli. A przynajmniej Jego myśli...
-Co się stało?- spytał, udając, że nie słyszał zawodu w głosie Polki, które przyczyniło się do powiększenia ogniska nadziei.- Wczoraj żaden z nas Cie nawet nie poznawał…- wyznał. Spuściła wzrok, po raz kolejny czując napływ łez do swoich oczu, które w rzeczywistości były już tylko przyzwyczajeniem. Wczorajszy wieczór nie zapadł Jej w pamięć. Nie pamiętała co robiła. Nie wiedziała jakim cudem znalazła się w szpitalu. Nie miała pojęcia, że drzemie w Niej tak ogromna rozpacz, która przejmuje kontrolę nad Jej ciałem w kryzysowych sytuacjach. Dziś człowiek często nie wie, co nosi w sobie, w głębi duszy, swego serca. Jak często niepewny jest sensu swojego życia na tej Ziemi. Ogarnia go najczęściej zwątpienie, które przeradza się w rozpacz…
-Fałszywy alarm- powiedziała z ulgą, patrząc bez ani jednego mrugnięcia, czy zawahania na Thomasa.
-Czyli co masz na myśli, mówiąc, że to fałszywy alarm?- zapytał z nadzieją, że uzyska w końcu odpowiedź na jedno z pytań, które ciągle odbijały się w Jego głowie.
-Fałszywy alarm, to fałszywy alarm. Co tu więcej mówić?- wzruszyła ramionami, powolnym krokiem podążając w stronę drzwi.
-Emi, martwię się- powiedział, chwytając dziewczynę za rękę. Odwróciła się nagle i spojrzała na Thomasa jakby chciała się rozpłakać, lecz skończyły się Jej łzy. Kolejny raz Jego serce drgnęło. Każda Jej łza była stratą cząstki siebie samego.- Powiedz cokolwiek, ale konkretnego. Byle co, aby tylko choć trochę nas uspokoiło…
-Nas?- wyłapała między słowami chłopaka.
-Mnie i chłopaków- powiedział pewnie. Ale czy naprawdę tak było? Nie. Celowo wspomniał o kolegach z reprezentacji, aby wzbudzić w Polce większe zaufanie i pewność, że ich relacje są czysto koleżeńskie.
-Kiedy ludzie za bardzo panikują, tak to wszystko właśnie wychodzi- wyjaśniła na odczep.- A na miejscu okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Doceniam Waszą troskę, ale w tym przypadku jest ona całkowicie niepotrzebna- uniosła kąciki swych ust ku górze.- Muszę podziękować za wszystko chłopakom jakąś dobrą kolacją…
-Emi…- zaczął niepewnie, nie wiedząc czy pomysł, na który przed momentem wpadł jest dobry i czy przypadkiem nie zostanie źle odebrany ze strony rudowłosej. Dziewczyna podniosła wzrok. Znów spotkało Go to spłukane ze wszystkich uczuć spojrzenie Emi. Puste. Bez iskierek, które kiedyś tańczyły w Jej zielonych tęczówkach i które tak zachłannie kochał.- Wyciągam Cię dziś do klubu. Pobędziesz trochę wśród ludzi, pogadamy, może potańczymy… Co Ty na to?- uśmiechnął się, nerwowo błądząc wzrokiem po sylwetce Polki, lecz nadal nie miał odwagi spojrzeć Jej w oczy.
-Dobrze- zgodziła się.- To o 20.00- rzuciła, przekraczając próg Jego pokoju. Czuła Jego współczujący wzrok na swojej osobie. Czuła Jego troskę i współczucie. Czuła także ciekawość, którą za wszelką cenę starał się zatuszować. Czy to kiedyś minie? Przeminie z powiewem wiatru i kiedy pewnego dnia spojrzy wstecz, nie będzie mogła zrozumieć, o co było to zamieszanie?
            Wielu ludziom nie wydaje się, że ich los jest z góry przesądzony. Że wszystkie wydarzenia, które dotyczyły ich osoby były tylko zbiegiem okoliczności. Mimo to, po latach nawet oni, gdy spoglądając po latach wstecz na swoje życie, dostrzegają, że coś, co im wydawało się dziełem przypadku, było w gruncie koniecznością, która miała ukształtować ich osobowość, jak i życie. Przeznaczenie, przeznaczeniem, lecz pamiętajmy, że przeznaczeniem każdego człowieka jest rozkwitać, nie usychać. Dołóżmy zatem wszelkich starań, aby starać się eliminować z naszego życia niesprzyjających nam czynników, a włóżmy wszystkie siły do walki o to, na czym nam zależy…
-Ja już do końca nie wiem jak to pomiędzy nami jest, Aśka- zaczął, pomagając usiąść szatynce na miękkiej kanapie. Mogli liczyć na prywatność, gdyż reszta chłopaków została wezwana na rozmowę do trenera, której On zdołał uniknąć.
-A jak ma być?- zapytała, będąc pełna obaw co do rozmowy, która zarysowywała się pomiędzy Nią a Gregorem. Ciężką rozmowę, o której Ona nie chciała myśleć. Mimo że wiedziała, iż kiedyś nadejdzie… A nadeszła właśnie teraz.- Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
-Tyle, że to dla mnie za mało- powiedział, czując odrazę co do słowa „przyjaciel”. Słowo to, straciło dla Niego jakiekolwiek znaczenie, kiedy Jego kontakty z Morgim znacznie się pogorszyły, a i wówczas, gdy Aśka usilnie próbowała się bronić przyjaźnią przed uczuciem, które pomiędzy nimi powoli rozkwitało.
-W takim razie czego oczekujesz?- zapytała, wkładając w ton swojego głosu całe niezrozumienie, które w sobie posiadała, lecz w rzeczywistości Aśka doskonale wiedziała do czego zmierza szatyn. Najgorsze jednak było to, że sama nie miała pojęcia jaką podjąć decyzję, aby było dobrze nie tylko teraz, lecz również w przyszłości.
-Ciebie całej, Aśka- powiedział pewnie. Całe Jego wnętrze przepełnione było pewnością siebie, której każdy mógł mu tylko zazdrościć. Jednakże, czy na pewno w życiu codziennym nie jest ona zgubna? Owszem, często się przydaje, by pamiętać o tym, kim się jest. Należy znać swoją wartość, ale czy do przesady?
-Mów jaśniej. Nie baw się w podchody, Gregor- zdołała wysapać, lecz czym była Jej plątanina języka? Niczym innym jak grą na czas.
-Nie chcę przyjaźni z Tobą- zaczął, nie tracąc swej pewności siebie.- Chciałbym mieć Cię przy sobie na co dzień. Po prostu, być z Tobą.
-Gregor…- westchnęła, przypominając sobie rozmowę z Emilką. Miała rację, sugerując, że Gregor nie jest całkiem bezinteresowny wobec Niej?- Chcesz powiedzieć, że udawałeś opiekę nade mną po to, żeby ugrać coś dla siebie?- niby Jej nie zależało, lecz serce biło jak oszalałe. Rozczarowanie… Tylko to uczucie zdołała rozpoznać wśród gąszczu skrajnych emocji, które krążyły w Jej ciele.
-Nie nazwałbym tak tego- powiedział spokojnie. Jego pewność siebie raziła Ją w oczy, lecz także przyprawiała o respekt wobec szatyna.- Zależy mi na Tobie, więc jak mogłem wobec Twojego cierpienia przejść obojętnie?- zaniemówiła. Każda komórka Jej ciała zaczęła domagać się rozwinięcia tematu ze strony szatyna, lecz usta nie potrafiły wypuścić z siebie żadnego słowa. Patrzyła ze zdumieniem na Gregora, czując, że w Jej głowie zapanował jeszcze większy bałagan, trudny do ogarnięcia przez ugrzęzły w nim rozum.- Aśka- pstryknął palcami przed Jej twarzą.- Żyjesz?
-Prosto z mostu- zaczęła, wyrywając się z blokady.- Kochasz mnie?- spytała, niemiarowo wciągając powietrze do swoich płuc. Czekała na odpowiedź szatyna, a każdy ułamek sekundy trwał jakby wieczność. Nie zależało Jej, lecz czy na pewno? Może wmawiała sobie to, aby znów nie rozczarować się jak było w przypadku Thomasa?
-Nie wiem- odparł, umiejscawiając swój wzrok na podłożu. Pokochać to największe ryzyko. Przez pokochanie, oddajemy w ręce drugiej osobie swoją przyszłość i szczęście. To zaufanie bez reszty. Odsłonięcie swoich słabości. I tak właśnie nie chciał kochać. Nie chciał okazywać jakichkolwiek swoich niedoskonałości. Nigdy. Nikomu.- Ale to nie miłość w związku jest najbardziej istotna.
-Jak to?- zapytała nieco oszołomiona. Ale jednak poczuła ulgę… Kiedy nie ma z obu stron miłości, nie można się zranić. A Ona tak bardzo miała dosyć bólu…
-Kochałaś Thomasa i co z tego wyszło?- bezwzględnie dążył do celu, wykorzystując sytuację kolegi z reprezentacji.- Ból i zgrzytanie zębów, aby Go tylko nie spotkać przypadkiem gdzieś na korytarzu. Związek, w którym niewiele jest uczuć, jest korzystniejszy dla każdego.
-Masz rację- przyznała.- Ale to nie oznacza, że koniecznie chcę być Twoją dziewczyną na dwa tygodnie. Przypominam Ci, że niedługo wyjeżdżacie.
-Wezmę Cię ze sobą do Austrii- zadeklarował, przykucając obok dziewczyny. Spojrzał w Jej brązowe tęczówki. Beztrosko uśmiechnął się, by dać dziewczynie większą wiarę w swe słowa.
-Nie zapytałeś nawet czy ja tego chcę- rzuciła nieobecna. A może to jest właśnie Jej ostatnia szansa? Miłość jest w końcu porównywalna do bańki mydlanej. Kiedy pęknie, drugi raz takiej samej już nie będzie, lecz nikt z nas nie wie, czy nowa nie może być jeszcze bardziej piękniejsza.
-Jeśli będzie Ci ze mną dobrze, zechcesz- odpowiedział bez namysłu. Starał się za wszelką cenę pokazać dziewczynie swoją perspektywę patrzenia na świat. Tam, gdzie wszystko było bardziej bezproblemowe, beztroskie. W Jego świecie na Jego zasadach.
-Zapomniałeś o swojej dziewczynie, która może teraz za Tobą tęsknić?- spojrzała na Gregora, który na wspomnienie o swojej obecnej partnerce nie stracił ani grama pewności siebie.
-Za Sandrą i tak nikt nie przepada. W ostatnim czasie nawet ja. To i tak była tylko kwestia czasu, kiedy nasz związek definitywnie się zakończy- wyjaśnił swoje racje, wywołując na twarzy dziewczyny niemałe zaskoczenie swoimi słowami.
-A jaką pewność mam ja, że nie będę tylko kwestią czasu?- zapytała gorzko, pustym wzrokiem patrząc tępo przed siebie. Ciągle biła się z własnymi myślami. Próbowała przeanalizować każde za i przeciw. Co Jej to da, skoro w sercu nadal trzyma Thomasa?
-Taką jaką mam ja- odpowiedział, jakby czytał wszystko z kartki.- Związek składa się z dwóch osób. Nie z jednej. Masz takie same prawa jak ja- uniósł Jej podbródek, by dziewczyna mogła spojrzeć mu w oczy.- Potrzebujesz czasu?
-Tak…- odpowiedziała ochryple, kiwając lekko głową.- Chyba tak…
-Tydzień- powiedział bez chwili zawahania.- Dam Ci tydzień na zastanowienie się. Zobaczenie, że może być nam razem dobrze. Podejmiesz właściwą decyzję, kiedy przekonasz się co jest tak naprawdę właściwe- dokończył, po czym wpił się w pełne wargi Polki. Nieśmiało odwzajemniła pocałunek, nie chcąc pozostawiać obojętną na gest szatyna. Wtopiła swą rękę we włosy szatyna, a ten z kolei błądził dłonią po plecach dziewczyny. Każde z nich zażyło swego rodzaju szczęścia. Zadowolenia i kolejnego podekscytowania swoją osobą. Pozostało zatem czekać tydzień na poznanie Jej decyzji. Podjęciu ryzyka, które zaowocować może czymś wspaniałym i pięknym, lecz które także okazać może się błędem i pomyłką, do której ciągle wracać będzie pamięć. Czy dojdzie w końcu do wniosku, że warto się w końcu zaangażować, nawet w związek, który proponował Jej Gregor? Czy nadszedł dla Niej czas, by nie wracać do dawnych kiepskich chwil, a zacząć zbierać potłuczone kawałki siebie, układając z nich obraz dawnej Aśki? Czy czas, by stała się tym, kim była, zanim wszystko przewróciło się o 180 stopni w Jej życiu?
            W co wierzymy? W bezgraniczną miłość do końca życia? W siebie? W przyjaźń? Nie to jest ważne. Dziękujmy jedynie, że to mamy. Mamy w co wierzyć. Że nie jesteśmy całkiem sami. Że mamy w kimś oparcie. Że ktoś się o nas troszczy. Śmiało, uśmiechnijmy się. Niektórzy nie mają zupełnie niczego. Są niekochani, samotni, bez wiary w cokolwiek i kogokolwiek. Pomyślmy czasem o tych, o których nie myśli nikt. A kiedy raz pokłócimy się z przyjacielem bądź ukochanym, nie mówmy, że straciliśmy wszystko. W końcu mamy przy sobie tak wiele. Co mają zrobić ci, którzy już na starcie są przegrani? Dokąd udać mają się samotne dusze? Z kim porozmawiać szeptem, gdy puste cztery ściany, tak bardzo uwierają w ciszy? Komu mają powiedzieć „kocham”, skoro nie mają przy sobie nikogo? Jak mają wstać i walczyć, jeśli nie wierzą w siebie? To trudne. Wręcz przytłaczające. Jednak nic nie zmienia faktu, że powinni chociaż próbować. Dlatego też, jeśli mamy tak wiele bez walki, dane po prostu przez los, czemu tak często narzekamy i nie doceniamy tego co zostało nam dane?
-Jestem gotowa. Możemy iść- rzuciła, schodząc po schodach. Ubrana była w czarną koszulę ze złotymi ćwiekami u kołnierzyka oraz równie czarne spodenki. Do wszystkiego dobrała wysokie, czarne szpilki. Włosy starannie upięła w kok, a Jej urodę podkreślał dokładnie wykonany, mocny makijaż. Wyglądała dobrze i sama o tym wiedziała. Z zadowoleniem przechodziła obok uśmiechniętego Thomasa, który kolejny raz oniemiał, widząc Jej piękno. Ale to nie wygląd jest najważniejszy, aczkolwiek bardzo istotny. Jak wiele ludzi wmawia sobie oraz ludziom w swoim otoczeniu, że nie zwracają uwagi na to co jest na zewnątrz, lecz prawda jest inna. Wmawiając sobie i innym coś, co nie jest prawdą. Nie dopuszczają tego do swojej świadomości, lecz ten cieniutki głos w ich głowie wie swoje i cały czas podpowiada i uświadamia ich jaka jest prawda. A prawda jest przecież jedna… Jedyna.
            -Dziękuję za ten wypad- powiedziała, kiedy nogi odmawiały Jej posłuszeństwa po szalonych pląsach na parkiecie wraz z Thomasem, który wbrew Jej podejrzeniom, okazał się być nie tylko wspaniałym sportowcem, ale również tancerzem.- Już dawno się tak nie wybawiłam- w geście podziękowania, musnęła delikatnie Jego policzek.
-Polecam się na przyszłość- odparł nieco onieśmielony gestem Polki.- Miło widzieć Cię w końcu taką odprężoną, choć nie wiem czy to dobre słowo- powiedział, podstawiając Polce drinka, którego Ona po chwili jednym łykiem łypnęła.
-Bo dawno się tak nie czułam- powiedziała, odkładając szklankę na ladę, jednocześnie dając barmanowi sygnał, by jeszcze raz dolał Jej owego trunku.- Ostatnio trochę się wokół mnie działo- zaczęła pić kolejnego drinka.
-A długo jeszcze będzie działo?- zapytał, mając nadzieję, że w końcu dowie się czegoś więcej. Emilka w końcu nie należała co najlepszych zawodników, jeśli rozchodziło się o picie alkoholu. Kiedy człowiek jest pijany, wiadomo jest, że właśnie wtedy ludzie z kłopotami najczęściej o nich mówią.
-Zależy- odpowiedziała, nieustannie mocząc swe usta w alkoholu, który odbijał się w Jej głowie coraz większym szumem. Ale może tego właśnie potrzebowała. Zapomnieć choć na kilka chwil. Mimo że wiedziała, iż alkohol niczego nigdy nie załatwi, nie rozwiąże problemów, działał znieczulająco choć na krótki czas, który Ona chciała wykorzystać maksymalnie.
-Od czego?- podsunął Jej kolejnego drinka.
-Życia- odpowiedziała plątającym się językiem. Nadal odpowiadała zdawkowo. Tak, jakby część Niej wzbraniała się przed siłą alkoholu, który powoli obezwładniał Jej ciało, wcielając w nie kogoś całkiem innego, obcego, niepodobnego do Emilki.
-Wypijmy zatem za życie- powiedział, zamawiając tym razem mocniejszy trunek niż poprzednio. I to właśnie stała się Jego broń. W końcu dowie się. Uzyska odpowiedzi na pytania, które całkowicie pochłaniały Jego myśli. Egoistyczne i stosunkowo brutalne. Trudno. Dla Niego teraz nie miało to większego znaczenia. Liczyło się to, że wreszcie dowie się jak może pomóc Emilce wybrnąć z kłopotów, które nagle zwaliły Jej się na głowę.- Co się wczoraj stało, Emi?- zapytał, widząc, że Emilka ledwo patrzy już na oczy.
-Rodzice Bartka narobili niepotrzebnego rumoru- wydukała.
-O co chodzi z tym Bartkiem?- z niechęcią wypowiedział imię chłopaka.- Ciągle do Niego jeździsz…
-To ktoś bliski. Bardzo, bardzo bliski.
-Rodzina?- kolejny raz nadzieja błysnęła w Jego oczach.
-Nie- pokiwała głową.- On jest mój, mój! Rozumiesz? Mój!- poruszyła się. Prawda zabolała.
-Wracajmy już. Późno się zrobiło- zdołał wydukać, biorąc dziewczynę pod ramię, by zdołała dotrzymać mu kroku.
-Ale ja chce się jeszcze napić- szarpnęła Go za rękaw.- I jeszcze odwiedzić Bartusia…
-Chyba przesadziłem- powiedział sam do siebie. Czuł ciągle kłucie w sercu, które zostało wywołanie przez słowa Emilki. Co miało znaczyć, że Bartek jest tylko Jej? Chciał zacząć płakać, lecz nie potrafił. Nie mógł, a przynajmniej nie przy Emi, która podczas drogi powrotnej ciągle bełkotała coś pod nosem, czego On nie był w stanie zrozumieć. Patrzył na Nią i widział kogoś najważniejszego w całym swoim życiu. Widział swoją kochankę, partnerkę, nawet matkę swoich dzieci.
-Wiesz co?- zaczęła, kiedy blondyn odprowadzał Ją do pokoju.- Nie wiem co te wszystkie hotki w Tobie widzą. Przecież Ty ani ładny, ani jakiś błyskotliwy to nie jesteś- spojrzał na Nią uważnie, subtelnie wykrzywiając swe usta w kwaśny uśmiech.
-Dobrze, Emi. Miło, że znam Twoje zdanie na mój temat- powiedział, siadając wraz z pijaną Polką na łóżku.- Połóż się i jutro o tym podyskutujemy.
-Nie będę spała- zagrzmiała stanowczo.- Budzę chłopaków i robimy imprezę!- wyrwała się i pobiegła na korytarz. Blondyn niemal w tej samej sekundzie znalazł się u Jej boku. Szarpnął Ją mocno za rękę, wciągając Ją do swojego pokoju.- Stefan! Gregor!- zaczęła krzyczeć, kiedy zauważyła, że spod presji Thomasa łatwo się nie wydostanie. Wówczas zadziałał impuls. Odważył się i z namiętnością pocałował Polkę, by stłumić Jej krzyki. Spojrzała na Niego zdumiona, po czym pchnęła Go na łóżko. Zaraz po tym, dziewczyna znalazła się tuż nad Austriakiem, a Jej usta spoczywały na Jego ustach. Jego wolna ręka wędrowała od twarzy do bioder dziewczyny. Kiedy Jego dłonie zatrzymały się w okolicy Jej bioder, dziewczyna zaczęła nieopanowanymi ruchami zdejmować Jego koszulę, dokładnie pokazując mu, czego chce. Nie była już w stanie Go całować, a fala gorąca w Jej brzuchu przybrała na sile, kiedy Jego palce delikatnie gładziły każdy centymetr Jej ciała. Nie potrafiła wyjaśnić napięcia, jakie w Niej narastało. Głośno jęknęła, kiedy Thomas wykonał decydujący ruch. Minuty mijały, a uczucie to stawało się dla Niej nie do zniesienia. Nie wiedziała, co się dzieje. A On? On pragnął tego najbardziej na świecie. Marzył o Niej, lecz to co robił było, jest i będzie złe. Część Jego chciała to zatrzymać, ale druga nie była na to jeszcze gotowa. Jego usta stłumiły Jej cudowne okrzyki rozkoszy. Nad Jej ciałem kontrolę przejęły oszałamiające spazmy, które wstrząsały całym Jej ciałem. Stało się… Żadne z nich nie cofnie już czasu. Nie naprawi wspólnych błędów. Choć te błędy należały tylko do osoby Thomasa. Oplótł Ją ramionami i przyciągnął do siebie śpiącą Emilkę, tak że półleżała na Jego piersi. Pocałował Ją w skroń, po czym czuł jak łzy spływają po Jego policzkach. 

_____________________________
 
I tak toczy się życie naszych bohaterów.
Jestem niezmiernie ciekawa co sądzicie o tym epizocie Thomasa i Milki.
Macie jakieś przeczucia co będzie działo się dalej?
Tak z innej beczki... Czy u Was też już trwa odliczanie do rozpoczęcia sezonu? :D 

                                          Bądź silny! 


11 komentarzy:

  1. Nie rozumiem tego Gregora. Chcę żebyś była moja, ale nie wiem czy cię kocham. Dziwne.
    Cholernie szkoda mi Thomasa , Boże jak on ją kocha, a ona go tak rani, i co z tym Bartkiem.
    Co ten alkohol robi z ludźmi?Jak można powiedzieć, że Morgi nie jest przystojny!!? Przecież to takie ciacho.
    Znowu arcydzieło, kochana moja:) Jeszcze tylko 15 dni damy radę <3 Jest jeszcze Liga mistrzów :) Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku... Tak bardzo mi szkoda Thomasa :( Widać, że kocha ją, a ona go ciągle rani. Rozumiem, oszukał ją, i Aśkę, ale to nie powód.. Eh...
    Thom musi być strasznie silny, bo według mnie, w najbliższym czasie nie czeka go nic miłego. Rankiem, Milka będzie miała wyrzuty (i w sumie słuszne), że ją opił i wykorzystał...
    Do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie potrafię w ogóle opisać moich myśli, niczego.
    Zaskoczyłaś mnie kochana i to bardzo.
    Mam nadzieję, że Milka nie zniszczy ich "przyjaźni". Thomas zrobił źle, ale nikt nie jest w stanie oprzeć się miłości, a zwłaszcza takiej jaką Thomas darzy Emilkę.
    Może i się mylę, bo nigdy nie byłam zakochana, ale po prostu tak myślę ;)
    Rozdział jak zawsze cudowny, piękny i tajemniczy.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    Buziaki kochana ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda ze bzyknęli się po pijaku ;/
    możne Emi mu wybaczy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze kochana to przymierzam się chyba z nasty raz do tego rozdziału w celu skomentowania. Odpowiedniego co do treści oczywiście. Ba! Napisałam już nawet dwa pod tym , który mi ostatnio wysłałaś(za co dziękuje) , ale jak dziś przeczytałam na nowo to mam inne wnioski. Jakieś inne przemyślenia dotyczące każdego z bohaterów.
    Hmm...
    Emilia. Ja jej czasami nie rozumiem , popełnia błędy tak kategoryczne jak tylko to możliwe , ale cóż każdy z Nas je popełnia , a co najważniejsze ma szansę się na Nich czegoś nauczyć. Sądzę , że noc spędzona z Thomem doskonale uzmysłowi jej stan ducha w jakim się znajduje. Dało się wyczuć w początkowej części tekstu , że Uczucia Emi do Morgiego to tylko przyjaźń , a wspólnie spędzona noc?
    Całkowity wpływ alkoholu. Sto procent!
    Co do Bartka i relacji jaka łączy Go z Emilką to tutaj się wstrzymam z opinią, wiesz dlaczego.
    Thomas. Co ja poradzę, że pomimo ( mojej realnej niechęci w tym momencie do Niego) tutaj całkowicie włada moim sercem i duszą. Usta same się wykrzywiają w uśmiech gdy czytam o jego podbojach. Kochany jest no!♥ Bardzo kochany! I zdania nie zmienię , chociażby nie wiadomo co tutaj robił!
    Aaa Gregi najważniejszy!♥ Cudowny , kochany , dla mnie nieoceniony , więc dlatego moja opinia o Nim nie będzie za długa , bo ja zwyczajnie nie mam nic mu do zarzucenia. Stara się o Aśkę , a to wielki plus... bo jak wiemy Ann uwielbia Asiunię!;D Wiem , że nie robi tego bezinteresownie bo to nie jest możliwe w jego wykonaniu , ale to nie zmienia faktu , że jest NIEOCENIONY!
    Aśka!;D Tydzień na podjęcie jednej z ważniejszych decyzji w życiu każdej kobiety? Pakuj się w to koleżanko , lepiej żałować , że się coś zrobiło , niżeli że się nawet nie spróbowało... To jest Schlierenzauer , więc po co jej tydzień?
    Nie! Teraz najważniejsza z całego opowiadania. Krótka , treściwa , ale jednak jest!
    Sandrunia! Niech zna moją łaskę i wie , że podzielę jedynie skromne zdanie Gregora , bo to co powiedział on plus moje epitety w głowie , dużo epitetów równe jest tragedii. Zamilknę.
    Jak przystało na Ciebie moja Magio , rozdział z kategorii tych ' najlepszych ' , najodpowiedniej dobranych , nie wspominając już o burzy emocji jakie mam do tej pory kochana,
    Refleksje , dialogi , które tworzysz , dają wielkie pole do popisu dla umysłu , wyobraźni... Wiele można zinterpretować po swojemu , jeszcze więcej wziąć dla Siebie , a to unikalne.
    Za tą Magię , emocje , chwile refleksji niezmiernie Ci dziękuje Mój Autorytecie!
    Całuje Ann.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie zaskoczyłaś .
    Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy .
    Wow ! Emi i Thomas ? Nie spodziewałam się tego, a jednak :)
    Rozdział cudowny <3
    Z niecierpliwością czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej... <3 Po pierwsze to chciałbym baaardzo cię przeprosić, że dopiero teraz komentuję, ale ostatni tydzień, a nawet dwa miałam tak zawalone, że na nic nie starczało mi czasu ;) Dobrze, że wcześniej zdążyłam napisać więcej rozdziałów, bo inaczej nic bym dzisiaj nie opublikowała. (Przy okazji zapraszam na dziewiąty rozdział :*)
    Mam nadzieję, że teraz będę regularnie się u ciebie pojawiała.
    Co do Gregora, to chyba jest on trochę zbyt stanowczy i pewny siebie. Nie wiem czy to wyjdzie mu na dobre. Aśkę podziwiam za jej bezpośredniość jeżeli chodzi o uczucia ;)
    A co do Thomasa i Emilki to już sama nie wiem co myśleć :* Bardzo się cieszę, że się dogadywali, ale ze strony Thomasa to bardzo nie ładnie, że "upił" Emilkę. A potem cała ta sytuacja w pokoju... Mam wrażanie, że na następny dzień ciężko będzie Emilce przebaczyć tego Thomasowi :*
    Pozdrawiam i życzę powodzenia :*
    PS. Zapraszam do mnie ;)

    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz to zaszalałaś... :)
    Bardzo poruszył mnie ten rozdział. Przyznam, że czekałam na niego z niecierpliwością, a kiedy już się pojawił nie miałam czasu przeczytać go w całości. Dlatego kawałek po kawałku czytałam go w wolnych chwilach i teraz zdołałam dokończyć. :)
    Zaczne od Asi i Gregora. :)
    Ta para jakoś mi do siebie nie pasuje. Do niedawna myślałam, że fajniebyłoby, gdyby bohaterzy połączyli się w pary i powstały np. Emas oraz Aśgor (xd) ale teraz jakoś mnie to nie przekonuje... Gregor mimo, iż uważa, że zależy mu na Aśce to nie jest pewien tego uczucia. Wiem i rozumiem, że człowieka pokochuje się stopniowo i subtelnie, ale wg mnie to, czego chce spróbować chłopak to czysty eksperyment. Po prostu doświadczenie czegoś nowego. Jaką decyzję podejmie dziewczyna? Nie mam pojęcia. Może u boku Gregora postara się zapomnieć to Thomasie? Nie mam zielonego pojęcia. :)
    A co do Emas (kurde wkręciło mi się xd wybacz :3) to jestem w niemałym szoku. :o Bardzo spodobała mi się scena nad ranem. Nie wiem czy dobrze robię kierując się sercem, ale podpowiedziało mi ono, że Emilka przychodząc do Thomasa w nocy podświadomie, a może i celowo przyszła do niego, ponieważ jest on dla niej ważniejszy niż reszta chłopaków z reprezentacji. Ucieszyłam się, gdy Emi zgodziła się wybrać z nim na impreze, ale niespodobało mi się postępowanie chłopaka. Rozumiem, że cel uświęca środki, ale są inne sposoby na dowiedzenie się prawdy. Niestety faktem tez jest to, że Emilia nie jest zbyt otwartą na swoje problemy dziewczyną, a Thomas nie ma czasu na bawienie się w kotka i myszkę, ponieważ niedługo wyjeżdża. Jestem zla na jego postępowanie, ale tak go kocham i uwielbiam, że rozumiem jego postępowanie. Obawiam się, że ich epizod może bardzo wiele zmienić. Dlaczego? Thomas powiedział ukochanej, że już nic do niej nie czuje, że jednak kocha ją po bratersku, a tymczasem lądują razem w łóżku. Milka może poczuć się oszukana... Ale jak to się potoczy wiesz tylko Ty. :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :3
    Buziaki :*
    PS. Ja z moim tatą odliczamy już dni do rozpoczęcia sezonu. Oj będzie się działo! ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę, muszę ochłonąć.

    Ok, zacznijmy może od Gregora. Nie rozumiem gościa. Niby chce być z Aśką, ale jej... nie kocha? To jaki to ma sens? Związek, który ma mu dawać przyjemność seksualną. Nie wiem co on sobie wyobraża, ale wydaje mi się, że Aśka nie jest z 'tych' dziewczyn.
    No to teraz do sedna :D Thomas i Emi. Wcale się nie dziwie Thomasowi, że wystarcza mu przyjaźń. Dużo osób w takiej sytuacji zrezygnowałoby z drugiej osoby całkowicie urywając znajomość a Morgi postawił na przyjaźń. Lepsze to niż nic :) Dzięki temu doszło do upragnionej sytuacji zbliżenia :D Chociaż nie wiem, czy Emi była do końca świadoma tego co się dzieje, pewnie nie będzie nic pamiętać. Za to Thomas będzie, lecz co mu to da, skoro Emi i tak go nie kocha? Jedynie świadomość.
    Obawiam się pewnej rzeczy, która wynika z fabuły, która przyniesie za sobą konsekwencje, ale na razie nie chcę nic zapeszać :)

    Rozdział genialny jak zwykle z resztą ♥

    Pozdrawiam :*

    ps. jeszcze tylko 12 dni! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam pojęcia co ja mam tu napisać. Nie wiem po prostu nic nie wiem. Jejku, nigdy w życiu bym się nie spodziewała że coś takiego może się zdarzyć, a jednak ! Zaczynając od Gregora i Aśki. Bo tot też jest taka dziwna sytuacja. Jacy normalni ludzie chcą się ze sobą wiązać, jeżeli się nie kochają, albo tego nie wiedzą. Czuję, że Asia się zgodzi i będzie z Gregorem. I tak też bym chciała. Bo wtedy Gregi nie będzie się przypiepszał do Emilki. Matko a co z nią i Thomasem. Nie wierzę, że Alkohol potrafi aż coś takiego zrobić z człowiekiem, a jednak. Cieszę się że się tak stało, bo strasznie szkoda było mi Thomiego. ;c Ale czuję, że Emilka, jak to Emilka jak sobie przypomni wścieknie się na niego i stwierdzi że ją wykorzystał, podczas gdy ona była pijana. No cóż... właściwie wszystko może się zdarzyć. Ale znając wybuchową Milkę to znienawidzi od nowa Thomasa. Nie przeżyję tego chyba wiesz ?! ;c mam nadzieję że ona w końcu zrozumie i wszystko się ułoży. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału wiesz kochana ?! <3 <3 ;** Mam nadzieję że napiszesz go w błyskawicznym tempie.

    Buziaki !! <3 ;******

    OdpowiedzUsuń