poniedziałek, 13 października 2014

Siódme zaklęcie.♥



„Widzisz jaki uśmiech na mojej twarzy sprawia Twoja obecność?”

Każdy z nas czegoś żałuje. Każdy człowiek na świecie powiedział kilka słów za dużo w nieodpowiednim momencie. Każdy powiedział chociaż raz „nie”, chociaż serce cholernie błagało o „tak”. Każdy chociaż raz w życiu wybrał niewłaściwą drogę, u boku niewłaściwego człowieka, karmiąc się niewłaściwymi emocjami. Życie pełne jest pomyłek. Bywa nawet, że uważamy, iż nasze życie jest jedną, wielką pomyłką. Bzdura. Każdy z nas został stworzony w jakimś celu. Z inną misją na życie. Z innymi pragnieniami, marzeniami. Z inną naturą. Z innym celem do zdobycia. Nie bójmy się zatem pomyłek. Nikt z nas nie jest nieomylny. To nic złego popełniać błędy- jesteśmy w końcu tylko ludźmi, pełnymi wad, które często przesłaniają zalety.
-Cześć- odezwał się ponuro, lustrując wzrokiem dziewczynę, która siedziała właśnie na werandzie popijając herbatę. Patrzyła przed siebie, a na sam dźwięk Jego głosu wykrzywiła kąciki swych ust w lekki uśmiech. Uśmiechnął się i On. Przysiadł u Jej boku, patrząc na wyłaniające się słońce zza horyzontu.- Dlaczego nie śpisz? Jest tak wcześnie…
-O to samo powinnam zapytać Ciebie- spojrzała na Niego ciepłym wzrokiem. Wewnątrz Niego wszystkie lody zostały roztopione, wraz z widokiem Jej cudownych oczu.
-Nie mogę spać- powiedział, obejmując Ją delikatnie ramieniem. Lekko drgnęła, co od razu wyczuł. Zbliżył się jeszcze bardziej. Dzieliły ich marne centymetry. Ona czuła Jego ciepło, On czuł Jej. Wszystko niby jak z bajki. Problem tkwił z tym, że On chciał na tym miejscu inną osobę…
-Masz też odpowiedź na Twoje pytanie- powiedziała, nie wyrywając się z transu, w który wprowadził Ją dotyk Austriaka. Przymknęła na chwilę powieki. Nagle poczuła na swoich ustach delikatny pocałunek, który sprawił, że wzdrygnęła się. Ze zdziwieniem patrzyła na chłopaka, który znajdował się tuż obok Niej. Ten zaś, uśmiechał się do Niej promiennie, obejmując szatynkę ramieniem.
-Wszystkiego najlepszego- wyszeptał Jej na ucho, powodując jeszcze szerszy uśmiech na Jej twarzy. Westchnęła cichutko, chcąc rozładować ciśnienie Jej wnętrza. Patrzył w Jej brązowe tęczówki, w żadnym stopniu nie traktując dziewczyny poważnie. Wierzył, że każdego człowieka w swoim życiu spotykamy w jakimś celu. Ktoś jest próbą generalną przed spotkaniem tego najważniejszego człowieka. Ktoś inny pracą nad naprawieniem swoich błędów przed spotkaniem sensu naszego życia. A jeszcze ktoś inny będzie tym najważniejszym. Najukochańszym. Najbardziej wartościowym. Najważniejsze jest, by nie przejść obojętnie. By się nie pomylić i nie przegapić promyka słońca w naszym ciemnym, szarym życiu.
-Dziękuję- odpowiedziała również szeptem, wpatrując się w niebieskie tęczówki skoczka. Na Jej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Położyła swą wątłą dłoń na szorstkim policzku chłopaka. Z uwagą patrzyła na każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, który w sobie posiadał.- Podarowałeś mi chyba najlepszy prezent urodzinowy- dopowiedziała ledwosłyszalnie, nie wiedząc czemu Jej głos przybrał formę szeptu.
-Co robisz wieczorem?- zapytał, rozjaśniając jeszcze bardziej Jej twarz.
-Umówiłam się z Emi na taki babski wieczór, ale plany zawsze można zmienić…- powiedziała intrygującym i kuszącym tonem głosu. Jego wzrok wylądował na ciemnym podłożu, by szatynka nie zauważyła w nich bólu oraz odrzucenia. Jej imię… Emilia… To ono rozbrzmiewało się w Jego głowie. Serce wykrzykiwało tylko to imię, przywołując przed Jego oczami obraz, na którym widoczna jest rudowłosa. Roześmiania. Rozpromieniona. Wesoła. Ta, w której się zakochał…
-Jeśli miałabyś ochotę, to porwałbym Cię dziś do klubu- powiedział bez przekonania, nieudolnie próbując pozbyć się dźwięków głosu Emi ze swojej głowy. Patrzył teraz w brązowe tęczówki Aśki, a podświadomość na tyle płatała mu figle, że widział te zielone, bezdenne oczka rudowłosej Polki.
-Jestem na chwilę obecną kaleką- przypomniała, patrząc z uśmiechem na gips.
-Nie musimy tańczyć- powiedział szybko, nie chcąc, aby Aśka źle Go zrozumiała.- Posiedzimy, wypijemy kilka drinków, pogadamy… Chodzi o to, żebyś czuła, że są Twoje urodziny- zbliżył się do Niej na niebezpieczną odległość. Ponownie przymrużyła powieki, cichutko mrucząc. Blondyn pieścił drobnymi pocałunkami Jej szyję.- Zaopiekuję się Tobą. Daję słowo- oddalił się nieznacznie, patrząc z obłędem i rozpaczą na swe dłonie. Czuł obrzydzenie do samego siebie. Czuł się pusty. Czuł ból. Czuł, że z premedytacją sam utrudnia i psuje sobie własne życie…
-Jesteśmy umówieni- powiedziała wesoła, upijając kolejny łyk herbaty ze swojego kubka.
-Pójdę pobiegać- powiedział jąkając się.- Widzimy się wieczorem- złożył na policzku Polki delikatny pocałunek, po czym ruszył przed siebie. Miał nadzieję, że chociaż biegając, ułoży swoje myśli. Że nadmiar myśli w Jego głowie, których nie umiał uporządkować w żaden sposób, zniknie choć na krótki moment. Denerwowały Go, bo to przez nie mógł spać. Nie pozwalały się skupić. Nie dawały nawet minuty spokoju…
            Niektóre rzeczy napawają optymizmem. Czynią nas dumnymi, choć są najbardziej błahe. Sprawiają uśmiech na ustach, który rozjaśnić może dni, wraz z ludźmi, z którymi przebywamy, dając im nadzieję w trudnych chwilach. Ucząc, że należy cieszyć się z drobnostek, pomimo że to takie banalne. Ale prawdziwe. Im szybciej wyznaczymy szczęściu prostszą definicję, tym prędzej staniemy się szczęśliwy. Nie narzekajmy jednak, gdy mamy pod górę, skoro sami zdecydowaliśmy się iść na sam szczyt… Najtrudniejsze do przełknięcia  jest tylko to, że deszcz pada przeważnie tylko na tych, którzy najbardziej potrzebują słońca…
-Jest pięknie!- pisnęła cienko z zachwytu, widząc udekorowany salon. Z uśmiechem patrzyła na chłopaków, nie mogąc nadziwić się efektów ich pracy. Podeszła podekscytowana do Michaela, rzucając mu się w objęcia.- Jestem z Was dumna!- powiedziała z zaszczytem, cmokając w policzek każdego z Austriaków, który przyczynił się do urządzenia przyjęcia urodzinowego Aśki.- Teraz pozostaje Nam czekać na jubilatkę.
-To się naczekacie- usłyszeli głos dochodzący ze schodów. Wkrótce ich oczom ukazał się Gregor, którzy mieszanym wzrokiem patrzył na każdego, kto znajdował się w salonie.
-Co masz na myśli?- zareagowała natychmiastowo, marząc w niepokoju swe brwi.- Powiedziałeś Thomasowi o tym, że Aśka nie ma dziś prawa przekroczyć terenu pensjonatu, prawda?- zapytała podejrzliwie.
-Powiedziałem- odparł spokojnie.- Tyle z tym, że Thomas poszedł i tak z Aśką do klubu uczcić Jej urodziny. Randka- wyjaśnił gorzko, patrząc na ból w oczach Polki, który przysparzały Jej Jego słowa.
-Jak to?!- pisnęła podenerwowana.- Nie dość, że powiedzieliśmy Wam w ostatniej chwili, żebyście nie mogli niczego zepsuć, to i tak musieliście wszystko spieprzyć!- wrzeszczała, chwytając się za głowę, ciągnąc lekko swoje długie, rude włosy.
-A może mści się za wczorajszą noc, nie uważasz?- powiedział, twardo patrząc w Jej zielone oczy, w którym tym razem pojawiło się zaskoczenie, okryte delikatną warstwą wstydu.
-Emi, o czym On mówi?- zapytał podejrzliwie Manuel, lecz nie zdołał swym głosem wyrwać Polkę od utrzymywania kontaktu wzrokowego z szatynem, który z każdym momentem był coraz bliżej Niej.
-Skąd wiesz?- zapytała, próbując zatuszować złość, którą stawała się przepełniona.
-Zdążył mi się pochwalić- powiedział, zatrzymując się tuż przed Emilią.- Dlatego też, rozumiem Twoją wczorajszą reakcję na mnie. Zastanawia mnie jedno…- dodał tajemniczo, zgłębiając się w treść zielonych tęczówek Emi, które skrywały w sobie coś jeszcze, czego nie zdążył poznać.- Z którym z nas było Ci lepiej?- zapytał, przyciągając do siebie Emi.
-To pytanie nie ma sensu. W ogóle nasza rozmowa nie ma sensu- próbowała się wyrwać z objęć chłopaka, lecz ten skutecznie uniemożliwił Jej ucieczkę.- Puść- uderzyła niemocno pięścią o twardy tors chłopaka.
-Nie, dopóki nie odpowiesz mi na moje pytanie- powiedział, a Jego brązowe tęczówki rozbłysnęły nieznanym dotąd Jej blaskiem. Z zachłannością łykała każdą chwilę, podczas której znajdowała się blisko Niego. Uśmiechnęła się subtelnie, przypominając sobie wydarzenia poprzedniej nocy. Wydarzenie, które zepchnęła na boczny tor, dzięki Thomasowi…
-Całujesz nieziemsko, więc śmiało mogę powiedzieć, że to Ty jesteś lepszy w te klocki- powiedziała, nie mając odwagi spojrzeć w oczy Austriaka. Czy kłamała? Nie. Mówiła prawdę, to co odczuwała, ale czy czuła właściwie? To całkiem dwa, inne, odrębne wydarzenia. W innej chwili. Podczas działania innych emocji i uczuć. Jak porównać je do siebie?
-Nie kłamiesz?- uniósł Jej podbródek, by patrzyła mu w oczy. Dziewczyna potaknęła niemo głową, dając wiarę szatynowi, że mówi prawdę.- Jak mam Ci wierzyć? Nie wiem czy mówisz prawdę, czy najzwyczajniej nie chcesz być niemiła- dopowiedział nieobecny, gdyż wówczas znajdował się na samym dnie zielonych tęczówek Emilii, które pochłonęły Go całego od stóp do głów.
-Powinieneś przekonać się, że ja nieczęsto chcę być miła- powiedziała, utrzymując kontakt wzrokowy z Austriakiem. Świat zniknął. Nie było nawet oniemiałych chłopaków w salonie, którzy z rozdziawionymi buziami przyglądali się na scenę, która rozgrywała się na ich oczach.- Udowodnię Ci to nawet teraz- powiedziała intrygująco, stając na palcach i złączając się z Gregorem w namiętnym pocałunku. Chłopak nie pozostał obojętny. Zaangażowanie z jego strony było widać, czuć i nawet słychać w postaci szybko bijącego serca.
-Nie chcemy przerywać wspaniałej sielanki, ale nic nie zmienia faktu, że nadal z naszej imprezy nici- odchrząknął Manuel, przypominając Polce o tym, co działo się zanim weszła do innego świata, poprzez złączeniem się w jedno spojrzeń Jej, jak i Gregora.
-Nie ma mowy!- wyrwała się z objęć Austriaka.- Poczekajcie. Niedługo wrócę!- rzuciła, wybiegając z domu, zostawiając chłopaków w salonie. Tuż po Jej wyjściu, wszystkie oczy zwrócone były na sylwetkę zadowolonego Schlierenzauera.
-No co?- rozłożył ręce, widząc pytające i zaszokowane spojrzenia kolegów z reprezentacji. Zaraz po tym, wyszedł, chcąc udać się na dłuższy spacer. Najlepiej pobyć ze swoimi myślami sam na sam. Wtedy najlepiej dojść do ładu i składu, dzięki któremu nieczęsto dajemy ponieść się emocjom, czy chwilą, która trwa i która zmusza do rzeczy, które nie powinny zapisać się na kartach historii.
-Zajmijcie się gośćmi!- ryknęła, wprowadzając do salonu tłum ludzi, którzy okazać mieli się deską ratunkową dla zawiedzionych oczekiwań i radości. Nie mogła dopuścić, by praca Jej i chłopaków poszła na marne. A  przede wszystkim praca chłopaków. Uśmiechnęła się, widząc Stefana, który od razu na wejściu zaczął zagadywać do jednej z dziewczyn.- Muszę coś załatwić- szepnęła na ucho Michiemu, cmokając delikatnie Jego policzek.- Baw się dobrze- mrugnęła, po czym wyszła rozprawić się z Thomasem, który zawiódł Ją dziś najbardziej… I to bolało najbardziej. To, że ktoś kto wydawał się najbardziej odpowiedzialny, godny zaufania, zawiódł. Zwłaszcza Ją… Zdecydowanie najgorszą walką była z tym, co wie, a tym co czuje…
            Pół godziny jazdy autobusem. Tak wiele myśli zdołało przemknąć przez Jej głowę. Tak wiele uczuć odrzuciła, otruła, uśmierciła, uśpiła. A myślała, że coś pomiędzy Nimi jest… Coś, czego de facto nie chciała, lecz coś, co do czegoś zobowiązywało. A tymczasem co się okazało? Odebrała kolejny bodziec ze strony Morgensterna. Traktowała to jako złośliwość z Jego strony. Zemstę za coś, czego nie powinno być… Przyłapała się kilkakrotnie, że łzy mimowolnie spływały po Jej bladych policzkach. Czemu bolało, skoro wiedziała co czuje? Dlaczego tak bardzo opadła z sił, kiedy to wszystko zaczęło powoli się zazębiać? W jaki sposób straciła życie ze swych rąk? Pragnienie bycia kochanym jest chyba najsilniejsze. Zawsze wydawało Jej się, że poradzi sobie ze wszystkim sama. Niezależna od wszystkich. Jednak, kiedy zaczęła dotykać ledwo dna, jedyne czego zaczęła pragnąć, to osoby pełnej miłości, która samym swym ciepłem uczyni świat lepszym, a problemy nieważne.
-Tutaj jest- bąknęła do siebie, widząc Thomasa, który siedział przy barze, śmiejąc się zalotnie do Aśki. Ze świstem wciągając powietrze, przedzierały się przez tłum tańczących par na parkiecie, kołyszących się w rytm szybkiej piosenki.
-Emi!- zawołała Aśka, posyłając rudowłosej uśmiech, ale Ona na Nią nie patrzyła. Jej wzrok tkwił ciągle w tym samym punkcie. Prześwietlał postać blondyna od stóp do głów, powodując na twarzy skoczka niemałe zakłopotanie. Błądził wzrokiem po sylwetce rudowłosej, nie potrafiąc spojrzeć w Jej zielone tęczówki, pomimo że tak bardzo uwielbiał je odkrywać kawałek po kawałku, obnażając je z licznych tajemnic i sekretów, które w sobie kryły.
-Wszystkiego najlepszego- powiedziała bez entuzjazmu, nie patrząc na szatynkę ani razu.
-Myślałam, że zapomniałaś- powiedziała, lecz w Jej głosie dostrzec można było radość. Bezcenne uczucie, kiedy ktoś po tak wielu latach pamięta niektóre szczegóły, które dla nas mogą mieć ogromne znaczenie, mimo iż nie są najważniejsze w życiu. Bo tak naprawdę po szczegółach możemy rozpoznać kto i w jaki sposób nas słucha. Wie co jest ważne. Wie o wielu rzeczach, o których inni z łatwością by zapomnieli…
-Nigdy- odpowiedziała nieobecna.- Gdybym zapomniała o Twoich urodzinach, nie urządzilibyśmy z chłopakami imprezy urodzinowej dla Ciebie, Asiu- każde słowo mówiła patrząc w zdezorientowane tęczówki Thomasa, które dopiero teraz w wyniku doznanego szoku miały śmiałość spojrzeć w zawzięte oczy Emilii. Teraz wiedział już skąd wzięły się negatywne emocje w każdym słowie, które wypowiadane były przez rudowłosą. Dobijało Go każde słowo pomieszane ze złością i zaciętością, lecz z drugiej strony pomagały rozpalić słabą iskierkę nadziei. Czyli, że jednak zależało Jej na Thomasie?
-Imprezie?- zapytała retorycznie zmieszana Aśka.- A ja tutaj… To teraz to wszystko rozumiem- spojrzała na Thomasa, który nadal toczył wojnę, w której rolę żołnierzy spełniały myśli.- Powinniśmy iść. Oni tak wiele się nagimnastykowali, a my siedzimy tutaj zamiast tam z nimi…- tym razem spojrzała na Emi.- Pomożesz mi wstać?- zapytała.
-Poczekaj chwileczkę- rzuciła obojętnie, wykonując krok w stronę zmieszanego blondyna.- Wiedziałeś o wszystkim- zaczęła pewnie, powodując dreszcze na skórze blondyna, który wiedział, że Jego racje i tak nie będą wystarczającym dowodem w sprawie.- Jak mogłeś? Tu już nawet nie chodzi o mnie ani o Ciebie. Ale jak mogłeś zrobić to chłopakom? Tak się cieszyli… Zaangażowali…- kiwała nieobecna głową, tępo patrząc na blondyna. W Jej oczach zobaczył pogardę. Zabolało bardziej niż cokolwiek innego…
-O niczym nie wiedziałem!- pisnął, wstając na równe nogi.
-Nie kłam!- wrzasnęła jeszcze głośniej.- Gregor Ci o wszystkim dzisiaj powiedział!
-O niczym nie wiedziałem! Przysięgam!- drążył rozpaczliwie.
-Nie przysięgaj!- ryknęła jeszcze głośniej, nie chcąc dopuścić łez do swych powiek.- Jesteś żałosny. Gdybyś się chociaż przyznał, byłoby inaczej…- ściszyła stopniowo ton swego głosu.
-Gregor mi o niczym nie powiedział!- próbował w najbardziej rozpaczliwy sposób się usprawiedliwić.- Rozumiesz?!- chwycił Ją za ramiona, by mogła spojrzeć w Jego oczy, przez co rudowłosa mogłaby zyskać wiarę w Jego słowa. Nieskutecznie.
-Nie ufam Ci!- trzy słowa, które zranić potrafią bardziej niż nóż. Poczuł ukłucie w klatce piersiowej. Serce. Brzuch nagle ktoś bezlitośnie skopał. Na twarz gołym okiem widoczny był grymas bólu. Wszystko zostało zagłuszone. Obraz przed oczami rozmył się sam. Stał się ślepcem… Ślepcem, ale za to z poczciwym sercem…
-Niczego nie zrobiłem- próbował bezsilnie, nie potrafiąc pozbyć się drżenia ze swojego głosu.- Emi, nigdy nie chciałbym Cię urazić… Tym razem też nie. Naprawdę nie wiedziałem… Gregor nic mi nie powiedział, mimo że dziś popołudniu rozmawialiśmy… Uwierz mi, proszę…- uniósł wzrok, niemo krzycząc.
-Gregor nie miałby po co taić przed Tobą tego- powiedziała pewnie, wymierzając blondynowi cios w policzek.- To za Stefana- kolejne uderzenie.- To za Manu- i kolejne.- Za Dietharta- następne uderzenie.- Michaela- następne.- Gregora, którego tak bezwstydnie oskarżasz- ostatni policzek wymierzony w stronę blondyna, który oszołomiony patrzył na Polkę, która pewna była swoich czynów.
-A za Ciebie?- zapytał, gdy rudowłosa odwracała się w przeciwną stronę.
-To nie ja tutaj jestem najważniejsza- odpowiedziała ochryple, pomagając wstać Aśce.
-Nie dla mnie- zerwał się w ich stronę, dławiąc się każdym wdechem.- To Ty napracowałaś się tutaj najbardziej- dodał po chwili, widząc niezrozumiałe spojrzenie Emilki, którym został obdarowany.- I to Ciebie rozczarowałem najbardziej- prawda. Tak się czuł i właśnie to bolało najbardziej. To, że był przegranym już na starcie, a przynajmniej w oczach Emi, która nie potrafiła spojrzeć na Niego nieco bardziej wyrozumiałym wzrokiem. A wzrok przecież mówi tak wiele… Naprowadza na właściwą ścieżkę. Ilustruje uczucia i emocje. Jedynie oczy nie mogą oszukać…
-Ta impreza miała być wyjątkowa i faktycznie zepsułeś wszystko, ale teraz chociaż pozwól nam wyjść!- wydusiła z siebie, słysząc coraz wyraźniej głos serca, które mówiło, że powinna zlitować się nad Thomasem. Uwierzyć w pomyłkę Gregora… Ale nie. Reszta porywczych emocji była zdecydowanie za silna. Potęga serca była niemal niezauważalna…- Chciałam… Chciałam…- jąkała się, zastanawiając się czy powinna wypuścić te słowa ze swoich ust.- Nieważne- ruszyła przed siebie, na każdym kroku pomagając Aśce.
-Co chciałaś?- szedł za dziewczynami aż do samej taksówki, która czekała na dziewczęta.- Emi, co chciałaś?!- piszczał z niezauważalnymi łzami patrząc na rudowłosą.
-Jak już wcześniej powiedziałam, nie jest to ważne- bąknęła, próbując pójść śladami Aśki i wsiąść do taksówki, lecz uniemożliwił Jej to Thomas, który nagle zamknął przed Polką drzwi do samochodu.
-Nie dla mnie- powiedział stanowczo.- Co chciałaś zrobić? Jeśli już zaczęłaś, to skończ- dodał, chcąc uspokoić nieco ton swojego głosu, lecz nie wiedział dokładnie czy Jego próba miała jakikolwiek skutek.
-Chciałam Ci coś powiedzieć- wydusiła wymijająco, chcąc wreszcie wsiąść do taksówki, lecz blondyn nadal nie zsunął Jej się z drogi. Stał, patrząc pustym wzrokiem na Emilkę, która nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, pomimo że On tak bardzo tego pragnął. To zabawne, jak role szybko potrafią się odwrócić.
-Co takiego?- wyjąkał ledwo, czując, że Jego ciało zaczyna się trząść.
-Nieważne- powiedziała szybko, lecz zaskakująco pewnie, podnosząc swój wzrok, jednocześnie nawiązując kontakt wzrokowy z blondynem. Po co? Przynajmniej wzrokiem chciała mu jasno zakomunikować, że nie ma sensu, by naciskał, próbował coś ugrać. Niczego się nie dowie, a przynajmniej nie od Niej… Korzystając z okazji, odepchnęła lekko blondyna od siebie, po czym otworzyła drzwi do taksówki. Nie na długo mogła jednak cieszyć się wolnością… Zaraz po tym poczuła mocne ściśnięcie w nadgarstku. Gdy odwróciła głowę zobaczyła, że blondyn z nieprzyzwoitą siłą ściska Jej nadgarstek.- Puść! Boli!- jęczała.
-Powiedz- wydusił, nie przerywając uścisku, w którym trzymał dłoń Polki.- Czy to ma jakiś związek z Nami?- zapytał, a w Jego oczach dostrzegły dwie tańczące iskierki nadziei, które musiała niestety skutecznie uśmiercić…
-Daj sobie spokój!- wydukała, czując potęgujący ból, który umiejscowiony był na Jej nadgarstku.- Teraz puść! Strasznie boli!- piszczała, mając powoli łzy w oczach, które usprawiedliwić mogła bólem fizycznym. Blondyn widząc grymas bólu na bladej twarzy Polki, skąpanej w jaskrawym świetle latarni, oswobodził natychmiastowo rękę Emi ze swojego mocnego, parzącego uścisku. Podniosła wzrok, patrząc w przerażone oczy Austriaka. Masowała delikatnie swą obolałą dłoń. Wykonał jeden ruch w Jej stronę, lecz ta nagle odskoczyła w całkiem przeciwną stronę.
-Muszę wiedzieć, czy ma to związek z nami…- powiedział bezsilnie, nie mogąc uwierzyć, że sprawił ból Emilce.
-Nas nie ma, Thomas- odezwała się, wykonując krok w kierunku taksówki.- Nigdy nie było, nie ma i nie będzie…- powiedziała pewnie, ukrywając się za ciemną szybką samochodu, jednocześnie zostawiając zrozpaczonego blondyna samego ze swoimi myślami. Nie czuł czegoś takiego już dawno… Bardzo, bardzo dawno temu. Zakochał się. Na samą myśl, na Jego twarzy gościł ironiczny uśmiech. A przyrzekał sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi… Nie pokocha… Że najważniejsza będzie Lilly. Lilly i tylko Lilly… W Jego planie na życie nie było miejsca dla Emilii. A jednak. Pojawiła się z ogromnym przytupem w Jego życiu. Niespodziewanie. Nieproszona. Niechciana… Pokochał. Tak po prostu. Tak bez zasad, bez wątpliwości. Bardzo mocno. Za mocno. I to zaczęło Go zabijać. Umierał. Umierał z miłości do Niej, która Go stopniowo zabijała. Nie chce tego uczucia, lecz za każdym razem, gdy widzi Jej uśmiech, Jego serce nagle się ożywia… Miał dosyć stanu, w którym trwał. To, co robił, czego się dopuszczał, było nie do przyjęcia. Przynajmniej przez Jego serce i duszę. Po co zatem w Jego życiu był potrzebny incydent z Aśką, który dostatecznie wszystko zaprzepaścił? Natury mężczyzny nie sposób opisać ludzkimi słowami. Mówią, że kobiety trudno jest zrozumieć… Owszem, może to prawda, lecz to nie oznacza, że mężczyzn nie. To dwie odmienne natury. Nie do odkrycia w ciągu całego życia. Zew natury najczęściej jest najsilniejszy i to jest przykre. Wygrywa nawet z uczuciami, których jesteśmy pewni jak tego, że w dzień na niebie świeci słońce, a trawa jest zielona. Zazdrość. Na to postawił. Tym zamierzał skruszyć Emilkę. Widział, że Aśka wyraźnie jest zainteresowana Jego osobą, więc dlaczego miał się nie zabawić, piecząc dwie pieczenie na jednym ogniu? Miało być dobrze. Wyszło źle. Tragicznie, bo „źle”, to zbyt łagodne określenie. Doszedł do wniosku, że nie warto czekać, aż będzie łatwiej, lżej, prościej. Nie będzie. Trudności będą zawsze i wszędzie. Uczmy się zatem jak być szczęśliwymi tu i teraz, bo później możemy nie zdążyć… Stawiając ten jeden, decydujący krok, pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa. Żeby pójść inną drogą i jeszcze raz spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych wydarzeń i wspomnień naszego życia, złapać pociąg i uciec nim do krainy marzeń, w której każdy z nas chce się znaleźć…
            -Gregor, musimy chyba poważnie porozmawiać- zaczął, wyciągając Gregora z pensjonatu. Gdy wrócił do domu zabawa jeszcze trwała w najlepsze. Każdy był uśmiechnięty, beztroski, nawet Ona… Ich oczy od razu się spotkały, gdy tylko przekroczył próg domu. Jego oczy płakały, błagały o wybaczenie, a Jej nadal były pewne siebie, nieugięte. Takie jak w klubie, gdy każdy widok Jej zielonych tęczówek ranił Jego biedną duszę. Tym razem wtulona była w Michaela, z którym kołysała się w rytm powolnej muzyki. Zazdrość ukłuła lekko Jego serce. Czuł jakby Jego rany ktoś posypał solą. Nie mógł na nich patrzeć. Starał się omijać ich dwójkę szerokim łukiem, by nie wynikło z Jego zazdrości nieprzewidzianych konsekwencji…
-Chcesz opowiedzieć jak było na randce z Aśką?- zapytał ozięble, nie zaszczycając blondyna ani jednym spojrzeniem.- A może chcesz się dowiedzieć jak cudownie całuje Emi?- dodał, wiedząc jak skutecznie wbić szpilę w duszę blondyna.
-Ty ją…- mówił, patrząc tępo na szatyna, któremu triumf malował się na twarzy coraz wyraźniej wraz z upływem każdej kolejnej sekundy.- Jak śmiałeś Ją w ogóle dotknąć?!- szarpnął Gregora, chwytając Jego barki.
-Jak wczoraj, kiedy jeszcze nie wiedziałem o niczym- zaczął, wywracając oczami oraz wyrywając się spod presji Thomasa.- Emilka sama pchała mi się dziś w ramiona. Świadkami są nawet chłopaki- ciągnął bezwzględnie, patrząc na zawód na twarzy swojego przyjaciela.- Niezła jest ta ruda. Już rozumiem czemu Ci się tak podoba.
-Dlaczego?- zapytał gorzko.- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi…
-Bo jesteśmy- zareagował szybko, pewny swego.- Tylko przyjaciele wymieniają się laskami.
-O czym Ty mówisz?- wydukał, próbując za wszelką cenę zakryć ból, który był wyraźny na Jego twarzy, nie mówiąc już o niebieskich tęczówkach.
-Mnie podoba się Aśka, lecz Ty ni stąd, ni zowąd, umawiasz się z Nią na randkę. Tobie podoba się Emi, także skoro sprzątnąłeś mi sprzed nosa Aśkę, ja biorę się za Emi- wyjaśnił pewnie, rozjaśniając Thomasowi tok myślenia.
-Aśka to nic…- powiedział ochryple.- Ona nic dla mnie nie znaczy i nie będzie znaczyć… Wiesz o tym…- błądził myślami oraz samymi słowami.
-Emilka dla Ciebie też nic nie znaczy, skoro na drugi dzień znalazłeś sobie inną- powiedział obojętnie, chcąc uzupełnić swoją wypowiedź, lecz natychmiastowo przerwał mu Thomas.
-Nie mów tak! Ona jest najważniejsza!
-Dobrze, ale daj mi dokończyć. Po co te nerwy?- mówił łagodnie, nieustannie patrząc na ból w oczach swojego rozmówcy.- Mówisz mi każdego dnia, że źle robię jedynie bawiąc się Sandrą, a sam nie jesteś lepszy. Wręcz przeciwnie. Ranisz każdą z Nich z osobna. Nawet nie wiem, którą bardziej. Wplątałeś się Morgenstern, oj wplątałeś…
-Po co Ci ta Aśka? Czemu aż tak bardzo się na mnie mścisz, skoro to tylko Twój kolejny cel?- rozgoryczenie wyraźnie było słychać w Jego głosie.
-Nie wiem- wzruszył ramionami.- Może to coś więcej? Najpierw trzeba się przekonać, a Ty nawet to mi uniemożliwiasz!- wyrwał się, lecz nie można było nazwać tego krzykiem.
-Poczekaj…- wydusił, chcąc przekonać się, czy na pewno dobrze rozumie postępowanie szatyna.- Mścisz się na mnie, bo uważasz, że zabrałem Ci Aśkę?
-Coś w tym stylu- odpowiedział obojętnie.
-Przez Ciebie i Twoją chorą politykę wszystko się zepsuło pomiędzy mną a Emi!- krzyknął zdenerwowany, nie zauważając nawet, że zaciska swe dłonie w pięść.
-Błagam Cię- parsknął sztucznym śmiechem.- Nie miej nawet nadziei. Gdyby tej dziewczynie na Tobie zależało, nie kleiłaby się tak do mnie- powiedział ze zwycięstwem, które dostrzegł Thomas.
-To raczej Ty się do Niej kleisz- bąknął rozłoszczony, czując, że nie jest w stanie więcej panować nad sobą.- Tylko nie rozumiem czemu nie powiedziałeś mi o tej imprezie…
-To proste jak drut- rzucił.- Wiedziałem, że tym najbardziej rozłościsz Emilkę. Po co miałem Ci mówić? Poza tym, Ty przy okazji świetnie zabawiałeś się z Aśką- wtrącił z pretensjami.
-Stop- warknął stanowczo.- Uraziłem Cię, ok. Ale żeby aż tak bardzo się mścić?
-Ja się nie mściłem- rzekł znudzony.- Chciałem ugrać więcej Emilki dla siebie i tylko dla siebie. Ty miałeś przecież Aśkę. Skąd mogłem wiedzieć, że nadal Ci na Niej zależy?
-Bo Ci do cholery mówiłem!- wrzasnął.- Nawet dzisiaj rano!
-Trzeba było nie umawiać się z Aśką na randkę. Wówczas dałbym większą wiarę Twoim słowom- powiedział, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę, która według Niego brnęła do nikąd.
-Ja nie zbliżam się do Aśki, Ty nie zbliżasz się do Emi- wycedził gorzko, powodując, że szatyn z zainteresowaniem na twarzy odwrócił się.- Umowa stoi?
-A jakiś dodatek?- zapytał, chcąc negocjować bardziej korzystne dla Niego warunki umowy z Morgensternem.
-Czego Ty jeszcze chcesz?- burknął urażony blondyn.
-Wiesz, tak łatwo się do Niej nie zbliżę…- zaczął z uknutą intrygą.- Pasowałoby Ją jakoś rozmiękczyć. Tak, żeby poczuła się to tego stopnia zdesperowana i beznadziejna, abym miał jeszcze prostsze zadanie…- w Jego oczach pojawił się blask, który dał Morgensternowi pewność, co do Jego przeczuć, jeśli chodziło o słowa Gregora.
-Dobrze- ustał.- Zranię Ją… Masz Ją w garści…- powiedział, niedowierzając w to na co się porywa. Co obiecuje. Czego chce się dopuścić… Jak bardzo chce zadać ból drugiemu człowiekowi. Dla Niego. Dla Niej. Dla miłości… 

Drogi pamiętniku!
Udało się. Impreza naprawdę się udała. Każdy był zadowolony. Każdy bawił się dobrze… No prawie każdy.
Thomas… Co ja mam o Nim myśleć? Pewnego dnia daje mi do zrozumienia, że mu na mnie zależy, a na drugi dzień umawia się na randkę z Aśką.
 Ich wspólny widok zabolał… Nie będę ukrywać, że nie, ale przecież ja sama na początku chciałam, aby byli szczęśliwi, prawda? Dlaczego zatem zabolało? A może za bardzo przywiązałam się do myśli, że może mu na mnie zależeć, że aż sama w to uwierzyłam i przyzwyczaiłam się do tej cudownej myśli?
Zbyt na poważnie wzięłam to zajście między nami… Zdecydowanie za poważnie. On mógł być przecież pijany albo nie wiem… Naćpany? Mógł nie wiedzieć co mówi i co deklaruje swoimi czynami, a ja od razu tak bardzo się tym przejęłam.
 Głupia ja! Nienawidzę siebie za to, że za często przejmuję się rzeczami, które są najmniej ważne. A to, że Thomasa nie było na imprezie dobrze się skończyło. Zrobiłabym głupstwo. Ośmieszyła się… Zagrała na czyichś uczuciach. Widocznie tak miało być. Muszę zdobyć to sama. Całkiem sama. Dziś byłam już na dobrej drodze… Powinno napawać mnie to optymizmem, ale wszystko inne przyćmiewa mi Thomas… Jak mam pozbyć się Go ze swojej głowy?
Bezczelnie wziął krzesło i teraz siedzi w mojej głowie, patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami, które skradły wszystkie gwiazdy na niebie… Wiem, beznadziejne porównanie, ale naprawdę nie potrafię inaczej ich opisać. Wiem, że są cudowne. Wyjątkowe. Niespotykane… Tak wiele w sobie kryją… Tylko to nie one stały się moje. Nie one są tak bardzo mi bliskie. Nie je… pokochałam? Mogę tak to określić?
Czy to nie za szybko? Odpowiedź znam nawet ja. Ta, która nie wie nic… Z szybko. Zdecydowanie za szybko. Najlepsze jest to, że nie chcę czuć. Nie mam nawet odwagi powiedzieć przy nim jednego, a sensowego słowa. Kiedy jestem blisko Niego, czuję się jakbym była sparaliżowana. Na dodatek to łaskotanie w podbrzuszu… Czy tak właśnie wygląda miłość? Nieopanowane ciało i bałagan w głowie?  

♥♥♥

Sobota, 04.07. 2015 r.
Zawaliłem sprawę po całości… Wszystko zawodowo spieprzyłem! Co mnie podkusiło do tego, żeby zabawić się na chwilę Aśką? To miał być jeden wieczór, góra dwa, a teraz co? Konsekwencje są takie, że muszę zranić Aśkę, żeby do Emi nie zbliżał się Gregor oraz moja relacja z samą Emilką jest dramatycznie zła… Jak mam wyjść z tej sytuacji? Nie chcę ranić ludzi. Nigdy nie chciałem. Raz zrobiłem to Kristinie… Teraz muszę położyć na kolana Aśkę. Pokazać Jej, gdzie jest dno. A Jej chyba na mnie zależy… Przynajmniej widziałem to w Jej oczach… Niby brązowych, ale u mnie były one zielone. Były oczami Emilki… Bo innych nie potrafię już sobie wyobrazić. Teraz muszę zawalczyć. Być taki jak Gregor, bo to chyba On się Jej spodobał… Teraz jednak mogę być spokojny. On już mi nie zagraża. Nie wejdzie w drogę. Niczego nie zepsuje. Chociaż tyle wyniknie z tej naszej chorej umowy. Będzie płacz i zgrzytanie zębów, ale pokażę, udowodnię Emilce, że warto! Że jestem godzien… Nie poddam się. Nie mogę… A tak mało czasu minęło. Tak mało… Czuję się jak jakiś psychopata. Więzień miłości. Głupie, prawda? Ale ja nie umiem się temu sprzeciwić… I to jeszcze wtedy, kiedy Emi wlała w moje serce nadzieję… Chciała mi coś powiedzieć… Tylko co? Przez własną głupotę mogę tylko o tym marzyć, śnić… Jednak dzisiejsze spotkanie bolało… Wyrwało największą część mojego serca. Wyszargało na siłę, nie uprzedzając ani nie znieczulając. „Nie ufam Ci”… Czym sobie na to zasłużyłem? Tym, że próbuję walczyć o Jej serce, idąc do celu po trupach?
„Nas nie ma, Thomas. Nie ma, nie było i nie będzie”- przekonamy się, Emi… 

________________________________ 

A po „całuśnym” rozdziale, nadszedł czas na rozdział „złowieszczych planów i układów”. :D
Dziękuję za poprzednie komentarze!
One tak strasznie, cholernie motywują, że tego nie da się opisać słowami! Wspierają nie tylko w sprawach dotyczących pisania… Ale i również w tych bardziej osobistych, za co z całego serduszka Wam dziękuję, moje najdroższe miłości! 
Natomiast cytat nad rozdziałem... Tak, nie macie pojęcia jaki uśmiech na mojej twarzy, sprawia Wasza obecność. :) 
Mam nadzieję, że i również ten rozdział jest godzien jakiegokolwiek komentarza. :) Jeżeli nawet nie, coś jest źle albo czegoś nie możecie u mnie strawić, piszcie, proszę.
Jak i również czekam na możliwe scenariusze na przyszłość bohaterów!
Co ma się wydarzyć? Obstawiacie coś? 
Na kolejny zapraszam w piątek. 
Ściskam najmocniej.

9 komentarzy:

  1. Pierwsza ;D ?
    No coz, moze zaczne od tego, ze z Gregora niezly dupek. Rozumiem wszystko, ale nie to, co on wyprawia.. szczyt chamstwa i kretynuzmu! Ciekawe, czy jakby jego tak zranic, to.czulby sie fajnje.. -.- nic tylko wykastrowac gnoja ;x
    A Thomas.. ech. Wydaje mi sie, ze ten caly uklad z Gregorem to nie jest dobry pomysl.. ;x moim zdaniem o wiele lepiej by wypadl i zapunktowal, gdyby stopniowo staral sie odzyskac zaufanie Emi..
    Szkoda mi tez Aski.. ona tez ma uczucia do cholery! -.- strasznie wkurzaja mnie faceci, ktorzy traktuja dziewczyny przedmiotowo.. ;x
    Dobra, koncze swoj wywod, bo mi sie cisnienie podnosi.. ;x
    Czekam na nastepny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wierzę !!
    Jaki ten rozdział jest przepiękny ! <3 Tylko czemu taki smutny. ;c Czułam że coś się wydarzy, no i trafiłam jak mało kiedy. Tylko czemu na koszt Thomasa i Emi. Gregora już nie lubię i nie polubię... za to co zrobił. Jak w ogóle można być tak wrednym człowiekiem ?! Chciałby mieć wszystko dla siebie, a przy okazji rani wszystkich dookoła. A co najważniejsze niszczy to co było między Emilką i Morgim. ;c Boże i jeszcze te chore układy. Jak on mógł się zgodzić na to ? Cholera, boję się że jeżeli Thomas zrani Aśkę a Emi się o tym dowie to będzie jeszcze gorzej. A jemu przecież tak cholernie na niej zależy. Czemu ona tego nie widzi ? No przecież czuje do niego to samo, a próbuje nieskutecznie to ukryć. Ehh... to się porobiło. Mam nadzieję że niedługo wszystko wróci do normy, a co najważniejsze, Ci zakochani będą szczęśliwi. :D <3
    Ty małpo pisz szybko kolejny, bo zaraz dostanę zawału. <3
    Świetny rozdział i czekam na kolejny. ;********


    Pozdrawiam. <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fantastyczny ! :*
    Smutny, ale i tak piękny :)
    Gregor zachował się podle, okropnie nawet bardzo okropnie.
    Mam jednak nadzieję, że wszystko potoczy się tak, że będzie szansa, żeby Thomas i Emi byli razem :)
    W końcu miłość zawsze zwycięża :*
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no! <3
    Powaliło mnie na kolana. Serio. GENIALNY ROZDZIAŁ! <3
    Przejdę od razu do rzeczy. ^^
    Co do Gregora bardzo nie podoba mi się jego postawa. Rozumiem, ze może być zły, rozgoryczony tym, że Thomas umówił się z Asią. Może być zły, ale nie powinien ranić ludzi. Tym bardziej, że owym człowiekiem jest jego "przyjaciel". Tak, pisze to w cudzysłowie, ponieważ wydaje mi się, że prawdziwy przyjaciel nie postąpiłby tak jak Gregor. Okej. Thomas "odbił" mu laskę, ale nie wiedział, że jego przyjaciel coś do niej czuje. Natomiast Gregor wiedział, co łączy Thomasa z Emilką. Postąpił jak świnia. Bardzo mi się to nie podoba i niestety zarobił sobie u mnie kilka minusów. :/
    Co do Thomasa... jest mi go żal, ale tak samo jestem na niego zła. Gdyby od razu zawalczył o Emi, a nie siedział jak taka pi*da na dupie byłoby inaczej. Poniekąd sam sobie jest winien. Niestety kara spotyka go taka.. na jaką nie do końca zasłużył. Musi zawalczyć jeszcze bardziej o swoją miłość,a do tego zranić inną osobę. To potworne. :/
    Ależ się rozpisałam... :)
    No niestety, piszesz tak znakomite rozdziały, że nie idzie inaczej. ;)
    Nie mam bladego pojęcia co planujesz w następnym rozdziale, ale z niecierpliwością już go oczekuję. <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany Boskie a cóż to za wymiany??!!
    Po pierwsze jestem zła na Thomasa jak cholera. Wrrrr! Jedna Mu odmówiła to leci do drugiej? To takie dorosłe... (ironia)
    Po drugie jestem fanką Gregora. On przynajmniej nie udaje, że jest święty i robi to co wszyscy sądzą że robi :P
    Emi... Nadal nie bardzo ogarniam dlaczego odrzuciła Thomasa i byłabym Ci wdzięczna gdybyś np. w Jej pamiętniku to wyraźnie oznaczyła. Niechże spróbuje i się przekona "czy to jest miłość" :P
    Nie lubię Aśki ale teraz to Ona chyba jest najbardziej poszkodowana. Na Jej miejscu porządnie bym się spiła. :P
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ochotę zabić Thomasa i Gregora. Co to do cholery ma być?! Skąd Thomas miał wiedzieć, że Aśka podoba się Gregorowi? Przecież on cały czas łaził za Emilką i teraz mówi, że to ona się do niego kleiła. Ubóstwiam Gregora, ale nie w tym opowiadaniu, przykro mi xD
    Szkoda mi obydwóch dziewczyn, ale chyba jednak bardziej Aśki. Emi sobie sama skomplikowała sprawę (nie zaprzeczam, że Thomas miał w tym bardzo duży udział), ale przecież Aśka jest niczemu winna! Znalazła się tylko w nieodpowiedniej porze, w nieodpowiednim miejscu i teraz zostanie zraniona przez Morgiego.
    Skrytykuję tu też trochę Thomasa. Po cholerę on się mieszał w ten "związek" z Aśką?! Powinien walczyć!
    Uff, wylałam swoje złości xD Nie zrozum mnie źle. Nie krytykuję tutaj opowiadania ani fabuły, bo zostały wspaniale przemyślane! Świetna dynamika i ogólnie bardzo przyjemnie mi się to czyta z ciągłą gęsią skórką :)
    No nic, czekam na następny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże jak można tak kombinować Gregor !? A ja cię miałam jako potencjalnego męża Emilki. Ale Thomas też nie jest święty. Czuje coś do rudej , a umawia się z Aśką udając zgubną namiętność z jego strony której nie ma. Chore układy mężczyzn, a Emi dobrze wie że Tomi jest dla niej ważniejszy niż Gregor a jednak podrywa tego drugiego. Teraz Thomas pewnie prześpi się z Aśką , a później zostawi , a ta poleci w ramiona Gregora, a ten się nią czule zaopiekuje.
    Cudny rozdział , czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział ! <3 Naprawdę :*
    Oj ten Gregor... ! Zachował się okropnie. Ale mam nadzieję, że wszystko się dobrze potoczy i Thomas będzie z Emi <3
    No nie pozostaje mi jak czekać ♥
    Życzę weny :3
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest po prostu cudowny.
    Wpadłam w trans i będę ci to powtarzać za każdym razem.
    Bo to co dzieje się na tym blogu jest magią. Najprawdziwszą magią, która sprawia, że ja odlatuję i nic ani nikt nie potrafi mnie oderwać, aż nie skończę czytać ;)
    Z całego serca kibicuje Thomasowi i dostaje ode mnie ogromniastego plusa za to, że nie odpuści i będzie walczył do końca o cudowne serduszko Emilki <3
    Czekam na kolejny
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń