„Tęsknię.
Pytanie: czy Ty chorujesz na to samo?”
Kilka lata później…
-Naprawdę nie rozumiem w czym może
przeszkadzać Ci Lilly!- warknął rozdrażniony podczas kolejnej kłótni ze swoją
partnerką, którą powtarzali już wiele razy, a która zarazem kończyła się tym
samym.
-Ciągle
u nas przesiaduje. I jeszcze wspólne wakacje?- prychnęła z niezadowolenia.-
Chyba sobie żartujesz- nadal trwała uparcie przy swoich racjach, nie
zamierzając ustąpić ani zawrzeć żadnego kompromisu.
-Lilly
jest moją córką!- ryknął na całe gardło, coaz bardziej zdenerwowany
zachowaniem Polki.- Jak na razie to Ona jest najważniejsza w moim życiu, więc
radziłbym Ci się do tego przyzwyczaić i ustosunkować!
-A
ja radziłabym Ci w końcu traktować mnie poważnie!- również Jej głos przerodził
się w krzyk, który był ujściem wszystkich skrajnych emocji, którymi była wprost
przepełniona od środka.
-Przepraszam
Cię bardzo… Chcesz powiedzieć, że mam wybierać, tak?- zaśmiał się niewesoło,
słysząc żądanie Aśki. Co prawda, nie było powiedziane wprost, lecz ukryte pomiędzy
wierszami.- Ty albo Lilly? Dobrze zrozumiałem?- pytał, jakby szukając nadziei,
że w realnym świecie Jego przypuszczenia okażą się błędem. Pomyłką. Czymkolwiek,
byle nie prawdą…
-Tak,
Thomas, dobrze zrozumiałeś!- wrzasnęła podirytowana, gwałtownie podnosząc się z
kanapy.- Lilly jest fajnym dzieckiem, ale ja nienajlepiej znoszę spotkania z
Nią- powiedziała, odwracając urażona wzrok.
-Nienajlepiej
znosisz spotkania z Lilly?- zaśmiał się sarkastycznie, niedowierzająco patrząc
na szatynkę.- Że co? Chcesz powiedzieć, że życie zatruwa Ci mała dziewczynka?
Wymyśl coś lepszego, żeby się czepiać, ale oszczędź sobie takich tekstów.
-Weźmiesz
kiedykolwiek moją stronę?!- pisnęła, patrząc z zawziętością w oczy blondyna.-
Ciągle tylko Lilly to, Lilly tamto! Ogarnij człowieku, bo naprawdę nie mam ochoty
tego dłużej słuchać!
-Jeśli
coś Ci nie pasuje, proszę bardzo. Drzwi otwarte. Wyjdź i nie wracaj. Nie będę
żałować związku z kobietą, która nie akceptuje mojego dziecka!- wrzasnął
zdenerwowany, przeczesując swoje włosy palcami, co było aktem jedynie bezradności,
którą odczuwał.
-Czyli
ze ślubu nici?- spytała spokojnie, zakładając ręce na piersi. Wiedziała, co
było słabym punktem blondyna. Wiedziała ile znaczy dla Niego ślub. A może
raczej próby przekonania Ją do małżeństwa.
-Nie-
powiedział stanowczo, czując zjeżenie włosków na Jego karku.- Byłyby nici,
gdybyś chociaż raz przyjęła moje oświadczyny!- przestał liczyć ile razy
okazywał swe uczucia dziewczynie, która tak wiele razy Go raniła, nie tylko
słowami, lecz przede wszystkich zachowaniem. Ile razy próbował, deklarował swe
uczucia, Aśka zawsze odrzucała Jego oświadczyny, a starania uważała za nic.
Ślub… Dla Niego było to coś ważnego. Akt miłości, scementowany przysięgą,
której nie można łamać. Czy na pewno tego chciał? Tak. Był zdania, że jeśli
teraz nie ułoży sobie życia z szatynką, nigdy już tego nie zrobi. Teraz albo
nigdy… Na więcej związków najzwyczajniej nie miałby sił. A przecież każdy
człowiek potrzebuje oparcia, przy którym ze spokojem mógłby się zestarzeć…
-Masz
już odpowiedź czemu nie chcę tego zrobić- warknęła rozdrażniona. Temat ślubu
był dla Niej zbyt poważny. Nie chciała tak szybko pakować się w coś tak
zobowiązującego jak małżeństwo. A przede wszystkim, nie miała pewności, że chce
tego dokonać właśnie z Thomasem.
-Bo
mam dziecko?- popatrzył na szatynkę zdziwionym wzrokiem.- Trzeba było znaleźć
sobie faceta, który jest wolną duszą, która nie dba o nic ani nikogo, pokazując
przy tym tylko swoją niedojrzałość i nieodpowiedzialność. A nie… Czekaj… Ty już
kogoś takiego miałaś. Gregor miał na imię, nie mylę się, prawda? I co?
Pamiętasz jak było? Uciekłaś od Niego szybciej niż zdążyłaś tutaj przyjechać!
-Wyjdź
stąd!- krzyknęła, opadając na kanapę. Tamten okres czasu wydawał się być dla
Niej skończony raz na zawsze. Zamknięty dwa lata temu, kiedy to przyjaźń
Gregora i Thomasa ostatecznie się skończyła, a Ona zaczęła układać sobie życie
z Morgensternem. Jak widać, pamięć Thomasa chętnie wracała do tamtych chwil…
-To
mój dom- zauważył blondyn, z pogardą patrząc na Joannę. Zadał Jej cios, ale czy
Ona nie robiła mu tego za każdym razem? Każdego dnia? W każdej chwili, kiedy
spojrzała mu w oczy, mówiąc: „Nie wyjdę za Ciebie za mąż. To nie to, czego
szukam.”.
-To
nasz dom!- nadal krzyczała, nerwowo uderzając pięścią o skórzaną kanapę.- Odkąd
jesteś ze mną w związku- wycedziła gorzko, zawieszając swój wzrok na blondynie.
-Nie
będę grać w Twoją grę. Nie zniżę się do Twojego poziomu, Aśka- powiedział nieco
ciszej, po czym w domu został po Nim jedynie rozchodzący się dźwięk trzaśnięcia
drzwi.
Ilu ludzi w swoim życiu miało taki
moment, kiedy nie wiedzieli, co dokładnie czują? Kiedy gubili się we własnych
myślach, uczuciach i emocjach? Ilu ludzi odrzucało wszystkich, nawet partnera,
ponieważ brakowało im w niesamowity sposób kogoś innego? Stracił w swoim życiu
wiele osób. Stracił tę osobę, którą żaden człowiek nie powinien stracić w swoim
życiu. Osobę, którą kochał. Starał się nie myśleć o Niej. O rudowłosej,
zielonookiej Emilii, lecz łatwo było tylko powtarzać sobie: „Stary, nie myśl o
Niej. Skończyłeś ten rozdział w swoim życiu już dawno”. Mówić można. Trudniej
te słowa wdrążyć w życie. A mówią, że jeśli coś w życiu było dla nas na tyle
ważne, że nie możemy o tym zapomnieć, ludzie powinni pamiętać, że to musi
kiedyś wrócić. W innej postaci, w innym miejscu, innej osobie, lecz ma
obowiązek wrócić i wróci. A Jego powrotem była właśnie Aśka. Kobieta, która
wywróciła Jego życie do góry nogami. To właśnie przez Nią stracił przyjaciela.
Już na zawsze. Stracił wraz z szansą na odzyskanie bratniej duszy, którą był Gregor.
Próbował. Zagadywał szatyna na ulicy, przed i po treningach, lecz
Schlierenzauer dawał mu wystarczająco jasne znaki, że nie chce mieć z Nim nic
wspólnego. Stracił grunt pod nogami. Został sam, a jedyne kogo miał to Lilly.
Bo Aśka w ostatnim czasie nie zachowywała się jak osoba, której może zaufać,
wierzyć, a przede wszystkim- kochać…
-Gregor, błagam Cię porozmawiajmy-
kolejny raz postanowił spróbować. Źle czuł się posiadając wrogów, tym bardziej
w postaci byłego przyjaciela, którego kiedyś wiele Go z Nim łączyło.
-O
czym Ty chcesz, do cholery, rozmawiać?- sukces. Uczucie triumfu zapanowało
wewnątrz blondyna. Czemu? Bo w końcu Gregor Go zauważył. Odezwał się, co kiedyś
było niemożliwe. Usłyszenie Jego głosu było czymś w rodzaju wewnętrznej ulgi,
że może jednak nie wszystko stracone…
-Mam
kłopoty. Nie mam z kim o tym pogadać…- przyznał szczerze, nie przejmując się
tym, że zaraz może zostać wyśmiany przez szatyna. Tylko szczerością swoich
intencji, mógł cokolwiek ugrać korzystnego w skutkach dla siebie.
-To
chyba zwracasz się do złej osoby- powiedział poważnie szatyn, odwracając
wzrok.- Idź do przyjaciela- dodał z lekką urazą, nadal nie patrząc na Thomasa.
-Nie
mam żadnego przyjaciela ani nawet znajomego- powiedział podłamany, lustrując
wzrokiem każdy, nawet najmniejszy, ruch ze strony szatyna.- Aśka mnie podtruwa…
-Powinieneś
znaleźć sobie innego rozmówcę, jeśli chcesz rozmawiać o swoich problemach w
związku- warknął drażliwie, ruszając gwałtownie przed siebie. Niby wiele wody
upłynęło w rzece od wydarzeń, które raz na zawsze zmieniły Jego życie, a jednak
nadal nie umiał zapomnieć, wybaczyć…- A przynajmniej nie takiego, którego dosyć
ładnie obiłeś, podczas pierwszej konfrontacji- dopowiedział z wyrzutem.
-Przecież
to Ty katowałeś Aśkę!- ruszył śladami Schlierenzauera, nadal podejmując walkę,
w której na samym starcie znajdował się na przegranej pozycji.- Jak miałem
postąpić, kiedy wtargnąłeś do mojego domu i zacząłeś traktować Ją jak swoją
własność?
-Nigdy
w życiu nie uderzyłem Aśki!- ryknął na ile miał sił.- Nigdy w życiu nie
uderzyłbym żadnej kobiety, więc nie rozumiem jak w ogóle obydwoje macie
czelność mnie o coś takiego oskarżać!- to, co tak wiele lat zalegało w Jego
duszy… Te oskarżenia, które czyniły z Niego tyrana… Nie mógł o nich zapomnieć. Przyzwyczaić
się do tej myśli. Dokładnie tak, jak się zarzekał, nigdy nie pomyślałby nawet o
zmuszeniu do czegokolwiek kobiety biciem. A później? Co się okazało? Został
właśnie o coś takiego oskarżony. Przez kogo? Człowieka, który znał Go
najlepiej… To zadało największy ból.
-Aśka
twierdzi inaczej- powiedział oschle, nadal próbując zrównać krok z szatynem.
-Czy
widziałeś kiedyś na Jej ciele choć jeden siniak?!- zatrzymał się nagle w
miejscu, patrząc głęboko w oczy blondynowi, który pogrążył się w zamyśleniach,
analizując dokładnie każdą chwilę z tamtego okresu swojego życia. I cisza…
Martwa cisza, podczas której w głowie każdego wręcz parowało.- No właśnie-
odezwał się ponownie Gregor, w odpowiedzi na brak słów ze strony Morgensterna,
po czym z urażonym wyrazem twarzy ruszył przed siebie.
-Czemu
miałaby kłamać?- zapytał, nie mogąc przyswoić wiedzy, która została mu właśnie
przekazana. Czyżby dwa lata swojego życia spędził po uszy w kłamstwach?
-A
czemu wrabiała Cię w gwałt? Od zawsze Jej się podobałeś- prychnął zażenowany
szatyn.- Domyśl się reszty…
-Wykorzystała
Ciebie, żeby zbliżyć się do mnie…- powiedział jakby sam do siebie, tępo patrząc
przed siebie.- Nie mogę w to uwierzyć… Dałem się podejść jak małe dziecko…
-To
nie Twoja wina- powiedział pewnie, a Jego głos po raz pierwszy od tylu lat,
pozbył się nutki żalu.- Aśka to cwana bestia. Wszystko dokładnie sobie
obmyśliła. Wykorzystała tylko swoją ładną buźkę i długie nogi i w taki sposób
zrobiła z Nas dwóch frajerów.
-Teraz
ma pretensje do mnie o to, że zbyt dużo czasu spędzam z Lilly. Możesz to
zrozumieć?- powiedział bezsilnie, ukrywając na moment twarz w dłoniach. To, co
przed chwilą odkrył kompletnie sparaliżowało Jego myśli i uczucia.
-Nie-
odpowiedział zamyślony.- Pójdę już- ruszył przed siebie wolnym krokiem. Dla
Niego to również nie była łatwa sprawa. Wiele cierpiał. Wiele nienawiści włożył
w ostatnie lata życia, a teraz? Teraz nagle zaczęło mu być szkoda Thomasa…
-A
Tobie jak układa się z Sandrą?- zapytał, chcąc jak najdłużej zatrzymać przy
sobie szatyna. Kilka słów wystarczyło mu, by rozbudzić wspomnienia z czasów,
kiedy byli sobie niczym bracia. Nie mógł tak łatwo i dobrowolnie z tego zrezygnować.
-Jest
dobrze- powiedział pewnie.- Tak, jakby Aśki w moim życiu nigdy nie było- dodał,
nieco zadowolony z tego faktu.
-Byłem
zdziwiony faktem, że po tym, jak Ją zostawiłeś dla Aśki, Ona znowu Ci
wybaczyła- przyznał, patrząc wyczekująco na reakcję szatyna.
-Sam
byłem zdziwiony. Ale nikomu nie będzie Jej tak dobrze, jak ze mną. I na odwrót.
Mam wszystko na miejscu, więc nie mam prawa narzekać- spojrzał po raz kolejny
na Thomasa penetrującym wzrokiem. Wyjawić prawdę?- Thomas…- zaczął nieco
zmieszany, stawiając czoła wszystkim wewnętrznym przeszkodom, które napotkał.-
Skoro żyjecie z Aśką tak, a nie inaczej… Sądzę, że nie powiedziała Ci, że…-
dukał ledwo, nie wiedząc czy kilkoma słowami nie zmieni dotychczas stabilnego
na swój sposób życia Morgensterna.
-Że…?-
poganiał zaciekawiony Thomas.
-Że
Emilka jednak żyje… Nie mogę Ci niczego więcej wyjaśnić, ale powiem, że żyje.
Ma się dobrze… To tylko głupia pomyłka. Brat Emilki pomylił się… Chodziło o coś
całkiem innego…- powiedział, spuszczając wzrok na zielone podłoże. Wiedział od
samego początku. Był dumny, że Emi zaufała mu na tyle, by wyjawić mu całą prawdę.
Był z dziewczyną w stałym kontakcie. Dużo rozmawiali, wymieniali wiele
wiadomości. Stali się sobie bardzo bliscy. Można powiedzieć, że jak
przyjaciele… Lecz nie popierał jednego. Nie mógł zaakceptować, że Emilka kazała
walczyć Thomasowi z wewnętrzną żałobą po sobie, której być nie powinno z
prostej przyczyny. Bo Emilka żyła i miała się całkiem dobrze…
Czym w dziś jest piękna, czysta
dusza? W dzisiejszym świecie ludzie jedynie obrzucają się błotem kłamstw, w
których przyjdzie żyć innym. Bo wiadome jest w końcu, że by utrzymać jedno
kłamstwo, należy wymyśleć ich następny stos. Ku zdziwieniu, kłamstwo jest
najgorszą rzeczą, którą posługuje się człowiek, aby udowodnić innym, że mówi
właśnie prawdę. Paradoks życia? A jak miał się czuć Thomas? Przyzwyczaił się,
że Emilki nie ma na tym świecie. Wiedział, że muszą wystarczyć mu jedynie
wspomnienia zachowanie w Jego głowie. Aśka była jedynie swojego rodzaju
„wyjściem awaryjnym”, by na starość nie zostać całkiem sam. Bo Jej podobno na
Nim zależało. Podobno… A On sam nie umiał zaangażować się w żaden związek w stu
procentach. Jego serce do grobu ze sobą wzięła Emi. Tylko… Ona nie leżała zimna
w grobie. Ona żyła. Nic nie rozumiał. Widział wokół jedynie mrok. Wszystko
zostało zaduszone. Powoli zaczynał zapominać jak żyć. Wszystkie Jego wizje
okazały się być nieprawdziwe. Fałszywa miłość. Sztuczna śmierć. Kłamstwa
odbierające rozum… Nie ma na tym świecie już nic, czego nie dałoby się
podrobić… Zewsząd nadchodzą tylko kopie. Nędzne złudzenia, tworzące plastikowe
uczucia…
-Co
Ty sobie, do cholery, myślisz?!- wrzasnął na powitaniu, przekraczając próg
własnego domu.- Jak długo zamierzałaś ukrywać przede mną prawdę?! Za jakiego
frajera Ty mnie masz?! Myślałaś, że się nigdy nie dowiem?!- wrzeszczał
nieopanowany, błądząc po dużym domu, zamierzając odnaleźć Aśkę, by móc spojrzeć
w Jej kłamliwe, brązowe tęczówki, które tak długi czas jedynie Go zwodziły…
-O
czym Ty mówisz?- spytała spokojnie, wychodząc z łazienki, niezrozumiale
obserwując poczynania zdenerwowanego blondyna.- Ostatnio chyba jakiś ciut
nerwowy jesteś.
-Emilka
żyje! Wiedziałaś o tym!- chwycił szatynkę za ramiona, dosyć gwałtownie Nią
potrząsając.- Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć?! Co z Ciebie za człowiek?!
-Walczący
o swoje- odgryzła się, patrząc zawzięcie w oczy blondyna.- Jakieś półtora roku
dostałam e-mail od Emi. No to co?- łagodnie odsunęła się od Thomasa,
poprawiając koszulkę, którą pomiął na Niej Austriak.
-Jak
rozumiem nie zdziwiło Cię to?- zapytał zgorzkniale.- Codziennie dostajesz
wiadomości od ludzi zza światów, tak?- zaśmiał się sarkastycznie, nerwowo
błądząc po korytarzu w tę i z powrotem.- Pozdrowienia od Świętego Piotra są dla
Ciebie normą?!
-Po
co miałam Ci o tym mówić?- bąknęła lekko rozdrażniona.- Gdyby chciała mieć z
Tobą kontakt, napisałaby i do Ciebie- założyła ręce na piersi, cwanie się przy
tym uśmiechając. Blondyn słysząc Jej słowa, przystanął na chwilę w miejscu. Jedyne
co poczuł to ukłucie w okolicach klatki piersiowej. Serce… Czy ono jeszcze tam
było?
-Co
nie zmienia faktu, że nie powiedziałaś mi nic!- krzyknął, bo tylko krzykiem
potrafił w małym stopniu wyrazić to, co czuł.- Ba, Ty w ogóle śmiałaś wmawiać
nam wszystkim, że umarła!
-Nie
pozwalaj sobie, jasne?!- powiedziała głośniej, lecz nie można było nazwać tego
krzykiem.- Nie żartowałabym ze śmierci przyjaciółki. Po za tym, do czego
potrzebna była Ci ta wiedza? Co? Miałam znowu patrzeć jak ode mnie lecisz do
Niej?- zaśmiała się kąśliwie.- Nie, takie numery nie ze mną.
-Czy
Ty siebie słyszysz?!- nadal krzyczał. Każde słowo jednocześnie przynosiło ulgę,
jak i sprawiało strach. Miał pewność, że Emilka żyje, lecz po co była potrzebna
mu ta wiedza? Czy na wszystko nie jest już za późno?- Nie mów już nic więcej.
Poniżasz się coraz bardziej- bąknął pod nosem, po czym skierował swe kroki w
stronę sypialni.
-Co
Ty robisz?!- zareagowała szybko szatynka, widząc, że blondyn pakuje swoje
rzeczy do podręcznej walizki.
-Domyśl
się- prychnął, wychodząc z sypialni.
-Czyli
co?- zbiegła za Nim szybko po schodach.- To koniec Nas?
-Ja
tego nie powiedziałem- rzucił w pośpiechu, po czym wyszedł z domu, wsiadając do
swojego samochodu.
-Masz
ultimatum!- krzyknęła, wybiegając za Austriakiem.- Albo ja, albo Ona- wycedziła
gorzko, nawiązując stały kontakt wzrokowy z Thomasem, któremu decyzja nie
zajęła więcej niż pół sekundy…
_________________________________________
Tam,
taaa, dam!
Ostatni
rozdział, moje kochane. Przed nami został jedynie epilog i będziemy się
definitywnie żegnać z Emilką i spółką… A i również Wy dowiecie się jak to dokładniej było. :)
Jak
na razie- komentujcie! Bardzo chcę poznać Wasze opinie na ten temat.♥
Aaaa! Jutro pierwszy konkurs TCS!
No po prostu para Michi- Gregor mnie dobiła. Naprawdę!
Macie już swoich faworytów? ;))
We wtorek przybędę do Was z ostatnim zaklęciem.
Trzymajcie się ciepło! ♥
HURA!!! Wiedziałam, że Emilka żyje! Nie mogła tak po prostu odejść :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Gregor i Thomas poprawią swoje kontakty bo na odbudowę przyjaźni jest za wcześnie.
Nawet nie wiesz jaką wielką ochotę mam wyszarpać tę mendę Aśkę za włosy! :D
Buziaki ;*
ps. Też ubolewam nad parą Schlierenzauer- Hayboeck, ale liczę że których z nich będzie jednym z pięciu lucky loserów :)
Eeee kochana czyli nie taki ze mnie detektyw slaby ! Czułam czułam ze ona żyje! Jedza z tej Asi, no kto by pomyślał no. A Thomas? Słodkie dziecko jak zawsze, ciekawe jak to poukładasz. Jeśli chodzi o TCS to mnie rozbiła para Kamil-Stefan, o ile Michi-Gregor nie zrobiła jakie wrażenia, bo fanką Gregora nie jestem a Michi jest moim ulubieńcem, to Para Prevc- Ammann jest niezwykle ciekawa:D Dalej Simi<3 Buziaki i czekam na epilog :)
OdpowiedzUsuńHalo, halo jak to tylko epilog.. ?!
OdpowiedzUsuńI co ja bede czytac ;c ?
Aska to klamliwa suka, ktora najchetniej wytargalabym za kudly!
Jak mozna byc tak egoistyczna jedza?!
Nie dosc, ze oklamywala wszystkich w zwiazku z Em to jeszcze nawymyslala na temat Gregora... ;x co za suka..
Przepraszam za powyzsze wyrazenia, ale nie jestem w stanie napisac nic.odpowiedniejszego na jej temat.. -.-
Cholera no ;x
Mam nadzieje, ze Thomas i Gregor odbuduja przyjazn, a ta blond wywloka w koncu dostanie za swoje!
Ciesze sie, ze reakcja Thomasa byla taka, a nie inna. Teraz chlopak musi dzialac, bo inaczej marnie to widze..
Ciekawa jestem co tam u Emilki ^^
Z niecierpliwoscia czekam na nastepny, szkoda tylko, ze pisze to po raz ostatni.. ;c
Mam nadzieje, ze mimo wszystko juz niedlugo wystartujesz z czyms nowym! ;3
Pozdrawiam serdecznie <3
what the hell? O.o
OdpowiedzUsuńz Aśki to jedna wielka suka (przepraszam za wyrażenie). nie dość, że opowiadała kłamstwa o Morgim (gwałt) to jeszcze zaczęła opowiadać kłamstwa o Gregorze *\(pobicie). no i okłamała Morgiego (śmierć Emilki). od początku wydawała mi się nieco podejrzana, ale wmawiałam sobie, że pozory mylą... tak, te akurat nie myliły...
domyślam się, jaką decyzję podjął Thomas, ale zachowam to dla siebie. poczekam na epilog i wtedy stwierdzę, czy miałam rację, czy wręcz przeciwnie...
kurcze, szkoda, że to koniec :( mam jednak nadzieję, że prędko wrócisz z czymś nowym :)
czekam z niecierpliwością na epilog :)
pozdrawiam :*
weny!
Hej, hej, jaki epilog? Zastanów się jeszcze nad tym, proszę...
OdpowiedzUsuń"Aska to klamliwa suka, ktora najchetniej wytargalabym za kudly!" to wygrało życie. A ja mimo wszystko dalej ją jakoś lubię... No i trudno, spróbuję ją jakoś usprawiedliwić :) Zacznijmy od tego, że ona bez pamięci zakochała się w zakochanym bez pamięci facecie (tak, wiem, masło maślane). W każdym bądź razie chodzi o to, że nikt nie odwzajemni jej miłości. Nigdy. I to ma być niby sprawiedliwe? Otóż nie! (Mimo, że ubóstwiam na tym blogu Thomasa) Co miała w takiej sytuacji robić Asia? Na początku próbowała powiedzieć mu wprost, ale Morgi przecież zbyt bardzo przeżywał kłótnię z Milką. Chciała się zemścić za zranione serce. Oskarżyła Austriaka o gwałt, jednak to nie pomogło. Dalej go kochała. Postanowiła więc zastosować zasadę makiawelizmu "cel uświęca środki". Gregor sam deklarował, że chce ją wziąć do Austrii, starać się stworzyć z nią związek, więc ona... Myślę, że najpierw chciała zacząć wszystko od początku, ale obecność Thomasa w jej środowisku nie pozwalała jej na to. Postanowiła więc zbliżyć się do Thomasa przy pomocy Gregora. I może to nie było sprawiedliwe, ale ona była przecież całkowicie zaślepiona w tym momencie już chorą miłością do skoczka! A Thom nigdy by nawet na nią spojrzał, gdyby był choćby cień szansy, że może być z Emi. I okej, to może nie było sprawiedliwe, że wymyśliła tę całą śmierć. (Choć ja i tak wierzę, że to była pomyłka brata Milki) Potem Aśka chciała być najważniejszą osobą w życiu Morgiego, i chyba to ją zgubiło. Była zazdrosna o Lily i przy tym zataiła informacje o tym, że Emi żyje. Wiem, że nic jej nie usprawiedliwi. Ale mam nadzieję, że choć trochę... Przedstawiłam jej perspektywę?
We wtorek szersze podsumowanie (o ile to wytrzymasz xd)
Pozdrawiam i do następnego (mam nadzieję, że to nie będzie ostatni!) ♥
Wiedziałam, że Aśka to pinda.
OdpowiedzUsuńOd początku.
Teraz mam nadzieję na Happy End. :D
A co do TCS kciuki trzymam za wszystkich.
Buziole. :*
Wiedziałam ze Emi żyje ;p
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
Czekam nn i pozdrawiam <3 ;*
ps powadzenia na zawodach ;p
Znów chcę przeprosić za nieobecność pod poprzednim rozdziałem ;c
OdpowiedzUsuńSkamieniałam, po prostu skamieniałam czytając, że Emilka żyje.
Aśka jest podłą świnią. W głębi siebie zawsze tak czułam.
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec.
Ja nie przeżyje bez Emi, Thomasa i reszty ;c
Z niecierpliwością czekam na kolejny
Buziaki ;*
Nie lubię tej Aśki. Nigdy Jej nie lubiłam. Od zawsze miałam Ją za fałszywą i widzę, że się nie pomyliłam !
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ! Emilka żyje ! Po prostu wiadomość dnia. Jak dla Mnie odpowiedź Thomasa jest tylko jedna: Emilka.
Smutno troszkę, że to już koniec. Jeszcze tylko epilog, na który czekam ! ;*
Pozdrawiam :)
Nie no ja nie wierzę....
OdpowiedzUsuńTo wszystko...
Thomas, który godzi się z jej śmiercią, tylko po to, by po czasie dowiedzieć się, że Emi żyje...
Nie rozumiem, dlaczego nie dała mu najmniejszego znaku życia, w końcu wiedziała, ile dla niego znaczy...
Mam nadzieję, że sytuacja między Gregorem i Thomasem się wyprostuje :)
Ja nie wierzę, że został już tylko epilog... :'C
Boże, tak uwielbiam tą historię, że się chyba załamię :/
Czekam na ten epilog :)
Pozdrawiam :***
Wiedziałam! Wiedziałam, że Emi żyje!! :D
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, nie będę ukrywać. :)
Aśka jest dla mmie jak jadowity wąż, który wpuszczając do swojego życia inne osoby od razu spisuje je na zły los. Z czasem zatruwa ich swoim jadem. Jest po prostu bezwzględna. Od samego początku jej nie lubiłam. Cała ta początkowa sytuacja z Emilką wywołała we mnie brak sympatii względem jej osoby. Z czasem jednak Asia zaczęła się zmieniać, a moje serce stało się jej przychylne. Jednak od pewnego czasu ponownoe straciłam do niej zaufanie. Jak się okazuje trafnie. :)
Thomas i Gregor... ich przyjaźń to skarb. Oboje powinni ją pielęgnować. Wpadli jednak na jadowitego węża, który zmienił wszystko. Poróżnił tę dwójkę i zadał rany. Chociażby przez ten pryzmat powinni spojrzeć na siebie tak, jak dawniej. :)
Emilka żyje... to piękne! ♥ Czuję się taka radosna. Smuci mmie jednak fakt, iż poinformowała o tym wszystkich tylko nie Thomasa... :c Czasami miłość mąci w głowie. Jak dla mnie Emilka została wplątana w grę swego serca, które nie do końca wiedziało,co czyni.
Fakt, że Morgi podjął dedyzję o wyborze Emilki wywołało uśmiech na mojej twarzy. :)
Spisałaś się na medal kochana. Szkoda, że to już prawie koniec. :c
Buziaki :*
Moja Najukochańsza, ty przecież jesteś nie możliwa no :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie to wszystko, w ogóle nie mam pojęcia co powiedzieć.
Aśka, to jakiś tyran, człowiek bez uczuć, ba czy to w ogóle człowiek, bo normalni ludzie się tak nie zachowują. Zakochana była w Thomasie, to rozumiem. Ale nie potrafię zrozumieć jak mogła wymyślać takie rzeczy, co za kobieta. Od samego początku jej nie lubiłam, no i się nie pomyliłam.
Cieszę się że Thomas przejrzał na oczy, dzięki Gregorowi, ale jednak przejrzał. Jak ona mogła mu kazać wybierać między córką a sobą. Nie wierzę w to po prostu.
Czuję że chłopcy się pogodzą i znów będą się przyjaźnić, bynajmniej robię już powoli kroki w tę stronę.
Ale mnie zaskoczyłaś. Emilka żyje !! Ja się tak zamartwiałam, a tu bum ona żyje. Jestem ciekawa co teraz zrobi Thomas i o co w ogóle chodzi w tej historii. Normalnie był się zasmucała że to koniec i tak dalej, no ale już nie mogę się doczekać tego Epilogu.
Buziaki .! ;*****
Świetny blog i opowiadanie ! :P
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana ! Więcej na difficulmoments.blogspot.com
OdpowiedzUsuń